Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Widok Toledo El Greca

Obraz
Jadąc kilka dni temu przez Warszawę, a właściwie zatrzymana w korku na trasie Siekierkowskiej, patrzyłam na wpięty w niebo profil warszawskich wieżowców. Po niebie krążyły blade chmury, w sumie niewinne i sielskie. Pomyślałam wówczas o niezwykłym obrazie, w których chmury tworzą prawie apokaliptyczną wizję. I to nad miastem, którego sama nazwa sugeruje surowe piękno: Toledo. Obraz El Greca nagle wydał mi się jednym z najważniejszych, najciekawszych jakie znam. Kazał dostrzegać podobieństwa w skłębionych chmurach na niebie nad Brukselą. Przez ostatnie dni chyba przedzierały się tu fronty każące opierać się ciężkiemu, deszczowemu kłębowisku na ażurowych iglicach tutejszych wież. *** Chciałam patrzeć na "Widok Toledo" neutralnie. Bez wiedzy. Bez fachowego instrumentarium. Po prostu patrzeć. Przyglądałam się reprodukcjom, zerkałam na ten obraz rano i wieczorem, i za każdym razem ten widok pozostawał dla mnie jak za zamkniętym oknem, odrobinę niedostępny. Każd...

Rogier van der Weyden - Zdjęcie z krzyża

Obraz
W madryckim Prado znajduje się obraz niezwykły. Od wielu dni przyglądam jak promieniuje swoim trudnym pięknem z reprodukcji w monograficznym albumie Lorne`a Campbella. * Rogier van der Weyden, autor tego potężnego obrazu, coraz bardziej mnie fascynuje. Niezauważalnie stał się w mojej osobistej hierarchii chwilowo ważniejszy niż Jan van Eyck z bratem Hubertem, niż Robert Campin, u którego w Tournai pobierał nauki. Niż Hugo van der Goes, od którego obrazu z florenckiej Uffizi zaczęłam naukę prawdziw(sz)ego patrzenia na obrazy. Na marginesie, wciąż się uczę patrzeć. Ćwiczę się w uważności, czytając między innymi Michała Cichego. Staram się wydobywać patrzenie z trybu biernego, tak by stało się czynnością, akcją, działaniem. Kto wie, może patrzenie zaangażowane, nieobojętne jest jedynym patrzeniem skutecznym. Próbuję patrzeć na każdy obraz tak, by w pełni zaufać autorowi. Chciałabym, stojąc jako widz, w XXI wieku, stać się uczestnikiem: wytrąconym z codzienności, a wtrąconym w taj...

Raport ze stanu rozkwitań

Obraz
Bardzo lubię polską wiosnę. Pozornie jest powściągliwa, ale w pewnym momencie, gdy nabierze sił i przekonania, rusza śmiało ze spektaklem dorocznych, wyczekiwanych  niezwykłości. W tym roku dane mi jest spędzić w Warszawie wiele kolejnych dni, bez wyjazdów. Podróże, nawet te dość nieodległe, europejskie, są zawsze także podróżami w czasie. Odczuwałam to w kolejne wiosny, gdy - spędzając ten czas pomiędzy Warszawą i Brukselą, zwiastuny widziałam jeszcze w ostatnich dniach lutego, w Belgii, a potem powracałam do tego samego momentu, jak na cofniętej taśmie filmowej, oglądając początki wiosny w Polsce. Dwa lata temu podróż w czasie była odleglejsza, gdy przemierzyłyśmy z siostrą i siostrzeńcem pokrytą zielonym woalem Umbrię. ze zjawiskowym Orvieto, z cudem kamiennego Asyżu i pełną życia Peruggią (gdzie na granicy wzgórza spędziliśmy długie chwile na potężnej karuzeli, której opiekun uśmiechał się do nas z dołu, ze swojej budki i pytał : "czy jeszcze?", oferując nam dodat...