Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2012

Sen o Rembrandcie- o twórczości Tadeusza Dominika

Obraz
Profesor Tadeusz Dominik opowiedział nam kiedyś piękną historię. Było popołudnie, w oknie siedział kot, za oknem szalały kolory jesieni. Siedzieliśmy przy kominku, w domu otoczonym pięknym ogrodem. Ja, moja mama, żona profesora i Tadeusz Dominik. Profesor opowiedział swój sen sprzed wielu lat, z czasów gdy był studentem malarstwa. Śniło mu się, że pracował w warsztacie Rembrandta. Był jednym z praktykujących malarzy, specjalistów od tła, ucierania pigmentów i naciągania płócien. Mistrz do niego podszedł i powiedział, że dobrze maluje.  Sam Rembrandt. Na taki sen trzeba sobie zasłużyć. Dominik o świcie, w gorączce neofity pobiegł  na Akademię, powiedzieć o tym Cybisowi, swojemu profesorowi. Cała historia nie pozwala na publiczne przytoczenie, był tam pewien mniej publiczny bon mot, którego nie śmiem przytoczyć. W końcu mówimy o ówczesnej bohemie artystycznej, o ludziach wielkiej wyobraźni i ułańskiej fantazji, o uczestnikach matecznika oryginalności, studentach kolorowego...

Historie z Grand Sablon

Obraz
Kupiłam kiedyś na targu staroci przy Grand Sablon pewne zdjęcie. 10 x 6 cm, pożółkły papier, cena 1 euro. Fotografia w kolorach sepii, zamglona jak Nałęczów późną porą, po deszczu. Na fotografii dwójka dzieci, w wystylizowanych pozach. Już sobie wyobrażam jak musiały się skupiać na moment błysku lampy. Fotograf pewnie miał długi surdut i stosownie sumiaste wąsy. Pochylał się pod kątem prostym, chowając głowę pod kurtyną wizjera. Kazał im  wciągnąć powietrze i  nie ruszać się . Tyle domysłów. Pewne jest tylko to, że zdjęcie wykonano w atelier przy Chaussée de Haecht w Brukseli, o czym świadczy opis. Pewnie ponad sto lat temu. Najpierw myślałam, że na zdjęciu są dwie dziewczynki, albo co najmniej rodzeństwo. Spodobało mi się to, skojarzyło ze mną i z moją siostrą. Dwie różne osoby, choć z tej samej gliny. Niesamowita wieź. Relacje bliskie, nawet jeśli jesteśmy daleko. Czasem łagodne jak rzeka Iłżanka, czasem jak szybka, czerwcowa burza. Zawsze dużo emocji. Siostrzanej mił...

Mistrzostwa charakterów czyli czego nauczyłam się od piłkarzy

Obraz
Niepokonani Już postanowiłam, w ćwierćfinale będę kibicowała pełną parą, z wuwuzelą, flagą, farbkami do twarzy, szalikiem i koszulką! Bo czeka nas ćwierćfinał, bardzo w to wierzę!* A piłka nożna jest niesamowita, bo przy okazji mistrzostw o puchar pokazuje mistrzostwa charakterów! Dziękuję polskim zawodnikom za te niesamowite emocje, za poświęcenie, energię! Za to nieoszczędzanie się! A szczególnie bohaterowi ostatniego meczu, Kubie Błaszczykowskiemu ! Nie tylko za spektakularnego gola, ale i za to, co chwilę po golu. Za niebywałą pokorę, którą podszyty jest ten wielki sukces! I za  hierarchię wartości, którą tak pięknie potrafi  wyeksponować, prosto, w kilku gestach! Chwilę po strzale do bramki! W internecie od razu pojawił się komentarz. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Chociaż  Pan Bóg  tego gola nie strzelił. Złożyły się na to raczej treningi, poświęcenie, praca, pot i kontuzje! I niezmarnowany talent (to od Pana Boga), w życiorysie, który aż...

Refleksje na czas rozświetlonych stadionów

Obraz
Kiedyś, podczas spaceru przez małe miasteczko w pobliżu włoskiego Trydentu, mój dobry i mądry znajomy powiedział, że tu, we Włoszech jeśli coś jest budowane, to stoi kilkaset lat. Przechodziliśmy właśnie koło obrośniętych winoroślami domostw, z grubociosanego kamienia, jak całe Włochy, w kolorach ziemi. Solidna budowa. Oparła się czasowi. Oparła tarciom płyt tektonicznych głęboko pod powierzchnią ziemi. Oparła co niektórym wojnom. Kiedy studiowałam historię sztuki, uczono nas patrzeć na kamienie, na cegły, na mury. Jak wróżbici z ręki, czytaliśmy z układu kamienia, z kształtu cegieł- ich wiek i losy. Kamień nie ma nic do ukrycia. W kamieniu jest wszystko. Od czasów, gdy ziemię pokrywały wody, a w wapieniach pozostały dziwne odbicia muszelek. Wystarczy popatrzeć na kamienie, z których zbudowano Weronę, żeby wiedzieć, że kiedyś było tu morze. Rzeczywiście, domy w Trydencie miały po kilkaset lat. Przypuszczam, że od pokoleń mieszkały tam te same rodziny i spokojnie można by o nich mów...

Kraków

Obraz
...tylko chwila, przesiadka, stop over...jednym słowem- ułamek dnia w Krakowie. Ale jaki cudowny! Przedłużam to uczucie nową książką. Zasiliła moją bibliotekę, pozwoliła znów przekroczyć limity bagażu kabinowego w Ryanairze...Dział Cracoviana..."Kraków - to jest wielka rzecz" Stanisława Dziedzica. Dobrze się czyta. Książka jak tygiel: historii, narracji, cytatów. Zachwyt nad miastem, rozbudowane zadziwienie przełożone na język tekstu. Pierwszy pociąg z Warszawy mi uciekł. Drugi - pozwolił na siebie zaczekać. W przedziale jechał jeszcze pasażer z laptopem i wieloma komórkami. Przez drogę aż do pierwszych małopolskich pomarszczeń terenu załatwiał ważne interesy. Dałabym głowę, że jadę w przeciwnym kierunku, ale wtedy poświęciłabym się za stereotyp Krakowa jako miasta spokojnego, niespiesznego, zorientowanego bardziej na refleksję, a nie działanie. A przecież Kraków jest też niebywale pragmatyczny, współczesny. W Krakowie, przy krótkim pobycie mam szlak dość oczywisty. ...