Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2012

36 razy Vermeer

Obraz
Jan Vermeer. Geniusz bez gorączki. Malował tyle, ile chciał. Bez atelier z dziesiątkami pomocników. W ciszy pracowni. Tę ciszę zachowały jego obrazy. W tym jest jego fenomen. Vermeer daleki był od socjologicznych obserwacji, daleki od zanurzania się w dręczącej flamandów cielesności, odległy od codzienności tak inspirującej niderlandzkich malarzy. Żadnych aktów. Żadnych martwych natur. Żadnych żarliwych obrazów religijnych. Vermeer był malarzem mijającego czasu. Był mistrzem samodzielnym, odrębnym, cichym indywidualistą. Nie wpisującym się w historyczny ciąg mistrzów i ich uczniów. Nic nie znaczyły dla niego przetasowania polityczne jego czasów. Nic wielkie alianse i spory międzynarodowe. Nic przesunięcia granic, bitwy i ideologie. Był Proustem malarstwa. Mógł urodzić się zawsze, w dowolnym momencie historii. I zawsze jego sztuka byłaby taka, jaka jest. A jego pracownia byłaby tym samym azylem. Vermeer namalował tylko 36 obrazów. Żył 43 lata. Kiedy miał około 20 lat wst...

Co widziałam w Maastricht

Obraz
...na razie tylko kilka słów: Maastricht leży na trójkącie holenderskiej ziemi miedzy granicą z Niemcami i Belgią. Kanoniczne Niderlandy- płasko, panoramicznie i dużo tulipanów. To miejsce sygnowania europejskiego traktatu, ale i tymczasowy artystyczny sezam. Niewiele z pozoru zapowiada skarby, które tu można zobaczyć. Po chwili dowiaduję się, że Maastricht jest bodaj najstarszym miastem Holandii. W deszczu jest ograniczenie ponętne, ale trwające tu targi sztuki Tefaf wszystko rekompensują. Relacja- za kilka ( naście?) godzin. Tymczasem pozdrowienia z baronem od Tamary Łempickiej! Obiecane uzupełnienie - w punktach, bo w pośpiechu... 1. Tefaf w Maastricht - to legendarne wydarzenie dla świata sztuki. Tefaf to targi, ale odwiedzając je nie można w najmniejszy sposób odczuć, że wokół dzieje się coś komercyjnego. Tefaf to przenośne muzeum, alecałe na ...dyskretną sprzedaż; to tu można zobaczyć najlepsze dawne malarstwo, niekiedy po raz pierwszy wydobyte z prywatnych kolekcji; 2. ...

Werona

Obraz
Przez ostatni tydzień byłam nagrodzona przez los. Między innymi podróżą przez włoski region Veneto. Ten, którego serce bije w Weronie. Mieście położonym w dolinie Adygi, rzeki spływającej z gór, a tu o szerokich meandrach, której wody powolnie płyną do Adriatyku. Nie będę tu pisać zbyt dużo o słynnych kochankach z Werony, bo zmonopolizowaliby opowieść. A Szekspir podobno nawet nie był w mieście. Gdyby je odwiedził, może miałby pokusę, żeby napisać powieść, a nie sztukę teatralną, bo didaskalia nie mogą pomieścić niezobowiązującego czaru miejsca.   Werona jest miastem cudownym. W cieniu wielkiej siostry, Serenissimy . Z cudownymi balkonami, weneckimi biforiami,  z pinakoteką wypełnioną Madonnami z Dzieciątkiem. Z fasadami dekorowanymi sgrafitto i polichromiami. Z kościołami o ścianach pokrytych freskami, w których nad formą prymat miał kolor, jak w Wenecji. Żaden z artystów nie zdobył tu jednak prymatu. A najzdolniejszy, największy Veronese- wyjechał z miasta, do Wene...

Malarka. Krótka historia Artemizji Gentileschi

Obraz
Gdyby powstała historia sztuki dotycząca tylko kobiet, to te malarskie dzieje świata zaczęłyby się najpewniej dopiero w XVI wieku! Czy to dziwi? Przecież jeszcze na początku XX stulecia Zofia Stryjeńska przebierała się za mężczyznę, żeby dostać się na Akademię Sztuk Pięknych! Pierwsze malarki - to te, które w pracowniach swoich ojców i mężów gruntowały płótna, ścierały pigmenty, mieszały farby. Albo jeszcze częściej -po prostu- pozowały. Niekiedy dopuszczane pewnie do sztalug, pędzlem z miękkiego włosia poprawiały tu czy tam powstający obraz. Dodając krztynę swojej wrażliwości do warsztatu mistrzów. Na kartach historii sztuki można znaleźć zaledwie kilka wczesnych śladów kobiecej obecności w malarstwie. Na przykład Marietty Robusti, pierworodnej córki Tintoretta, pracującej w atelier ojca przez kilkanaście lat. Tak zdolnej, że zaproszonej na dwór hiszpańskiego króla. Marietta nie dotarła jednak do Madrytu; ojciec nie zgodził się na niebezpieczną podróż. W Hiszpanii oficialną...

"Artysta" czyli zakochani w niemym kinie

Obraz
Jeśli w kinie jest moment, gdy chcemy bić brawo- to chyba dobrze. Ja taki moment miałam w czasie projekcji filmu "Artysta". Film ponętny, zaskakujący, grający z konwencją, po prostu czarowny. I w sposób odważny i bezpretensjonalny opowiadający o magii kina. Filmowa perełka. W jednej z pierwszych scen filmu aspirująca aktorka przypadkowo zostaje sfotografowana z celebrytą roku 1927, amantem filmowym, bożyszczem tłumów- uwodzicielskim Georgem Valentino. Następnego dnia tytuły gazet w Hollywood pytają- kim jest ta dziewczyna? Z takim pytaniem pozostaje widz w czasie filmu Hazanaviciusa w odniesieniu do aktorów tworzących główne kreacje. Kim ona jest? Kim on jest? W roli Peppy Miller- Bérénice Bejo, a jako George Valentino - występuje fenomenalny Jean Dujardin. Oboje tworzą cudowną parę Hollywoodu- między nimi iskrzy, a widzów obdarzają zniewalającym i udzielającym się uśmiechem. W tym filmie nie chodzi o komediowy ton, raczej o wprowadzenie widza w doskonały, radosny nas...