Lekcja uważności w Gemäldegalerie
W wydanym jakiś czas temu mini-albumie berlińskiej Gemäldegalerie z popularnej serii Muzea świata, ten obraz został pominięty. Nie uwzględniono go także na liście najważniejszych obiektów z kolekcji na muzealnej stronie internetowej . Nic dziwnego, w blasku Botticellego, van Eycka, Caravaggia z tamtejszej galerii malarstwa, aura tego maleńkiego obrazu rozbłyskuje światłem jakby przyćmionym. Jest taki dyskretny. Tak wyciszony. Dziewczyna z portretu pozostaje dość nieznana. Jak za pajęczyną czasu, który nie pozwala nic pewnego o niej powiedzieć. Spowita krakelurą porcelanowa twarz, w labiryncie berlińskiego muzeum, w którym można tak łatwo o niej zapomnieć. Można o niej zapomnieć, gdy tylko omamią nas w kolejnych salach cudowne iluzje z "Madonny w kościele" Jana van Eycka, zagęszczone roślinne girlandy wokół Marii z Dzieciątkiem Botticellego czy prowokacyjny uśmiech Amora u Caravaggia. Nazywano ją podobno Nefretete. Nazywano berlińską Moną Lizą. Jednak jej status j...