Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2016

Gra w szachy z Muzeum Narodowego w Poznaniu | Arcydzieła sztuki w Polsce

Obraz
Znałam ten obraz z Muzeum Narodowego w Poznaniu. Trudno byłoby go nie znać. Uważany jest za jeden z najlepszych obrazów kobiety- malarki, Sofonisby Anguissoli. Bardzo ucieszyłam się, gdy  zobaczyłam to płótno na wystawie w brukselskim Bozar. Obraz włączony jest do wystawy dotyczącej związków imperium osmańskiego z europejską sztuką renesansu. W tym wypadku, na XVI wiecznym obrazie, o takich związkach świadczyć ma orientalny dywan na stole, przy którym trzy dziewczynki rozgrywają partię szachów. Dodanie tego obrazu do wystawy w brukselskim Bozar było w sumie chyba tylko pretekstem. I dobrze, bo to zawsze kuratorski gest, który przypomina, że w zbiorach polskich są dzieła przynależne i ważne dla europejskich nurtów w sztuce. Dzieła wspaniałe i niekiedy słabo znane. To nie orientalny dywan jest przecież tematem tego obrazu. A więcej o związkach renesansu ze sztuką imperium osmańskiego trudno tu wykrzesać. Trzy dziewczynki przedstawione są przy grze w szachy. Przypomina mi t...

Wiosna Wojciecha Weissa, wiosna wszędzie!

Obraz
Nie bez powodu malarze młodopolscy widzieli w rozbuchanej wiośnie potężny, zmysłowy potencjał. Najpierw malowali przedłużające się przednówki, potem czas wiosennego i letniego rozkwitu. Ale krótkotrwały czas wczesnego, wiosennego wybuchu raczej w obrazach pomijano. Może wyjątkiem jest „Wiosna” Weissa. Zazwyczaj kiedy piszę – zaczyna się to od obrazu. Od malarskiej inspiracji, która rozszerza się na postrzeganie świata. Bo tym są dla mnie obrazy. Zwierciadłem, w którym można przeglądać się także sobie i rzeczywistości. Tym razem jednak jest inaczej. Zaczęło się od wiosny, która w tym roku tak spektakularnie się rozpoczęła. Potem dopiero pomyślałam o kilku obrazach Wojciecha Weissa. Malarza, który chyba najdobitniej pokazywał początek i koniec. Wiosnę i zmierzch. Witalność i nostalgię. Wiosna. Wszystko tak pięknie rozkwita. Najpierw spod surowej, otępiałej ziemi wyłoniły się wszystkie ździebełka. Przebiły przez warstwę szarości, przez powłokę zastałego kurzu, pokruszonych liści...

Nike z Samotraki

Obraz
Uskrzydlona, marmurowa piękność. Nie znamy jej twarzy. Nawet jej wiek jest tajemnicą. Katalogi Luwru podają jej czas powstania bez precyzji, gdzieś w przestrzeni hellenizmu między  III i I stuleciem p.n.e. To jedna z najwspanialszych rzeźb jakie kiedykolwiek powstały. Wyobrażam sobie, co mogli czuć XIX wieczni odkrywcy, gdy znajdowali fragmenty przepięknie opracowanego marmuru. Ale także, co musieli czuć ci, z których inicjatywy powstała przed ponad dwoma tysiącami lat. Mierzy, bagatela, ponad dwa metry. Jej wysokość Nike z Samotraki. Unosi się lekko, lecz jakby stawiając opór powietrzu w paryskim muzeum. Tu to powietrze jest nieruchome, inaczej niż pewnie na maleńkiej Samotrace, gdzie Nike stała na wzgórzu na wyrzeźbionym, kamiennym dziobie okrętu. Jej sylweta mogła się odbijać w wodzie wybudowanego dla niej basenu. Antyczny site specific. Dzieło wpisane w konkretny kontekst. Ustawione wśród kamieni i drzewek oliwnych. Wystawione na palące słońce, w obłędnym szumie cyk...