Burundi
W samolocie, na wysokości 10 tysięcy metrów poznałam niezwykłą osobę. Takie spotkania pamięta się długo. Pani Dominika wracała po nocnym locie z Afryki, ale mimo tego była pełna energii i entuzjazmu. Wracała z Burundi, kraju, gdzie najłatwiej byłoby załamać ręce, ale nie ma na to czasu, bo trzeba działać. Na przykład pracując, jak Pani Dominika w tamtejszym szpitalu. Co to za kraj? Jest jak trójkąt między Rwandą i Tanzanią, opleciony także wodami jeziora Tanganika. Kraj tysiąca wzgórz, ale nie z tysiąca i jednej nocy. Raczej tysiąca problemów, jak mówią o nim mieszkańcy. Jego prezydent na zdjęciu wygląda trochę jak zawodowy piłkarz, wikipedia pokazuje go w dresie. Szeroka twarz. Mocne rysy. Typowy Hutu. Inny niż przedstawiciele Tutsi, plemiona ludzi dystyngowanych, wysokich, pełnych niezwykłej gracji. Tutejsze ziemie są także splamione krwią z okrutnych wydarzeń w Rwandzie,a większość ludzi nosi w sobie jakąś tragiczną historię, jakieś sieroctwo, jakąś traumę. To...