15 paź 2011
Dolina książek
Spacerowałam wczoraj warszawskim Nowym Światem. Byłam między jednym spotkaniem a drugim, w umiarkowanym pośpiechu, ciesząc się Warszawą wokół. Lubię tak spacerować jesienią, na ulicach tańczą liście, niebo stalowe, ja otulona w ciepłe szale.
Na Nowym Świecie, nomen omen, najszybciej widać jak zmienia się świat. Nowy Świat to przegląd społeczny, almanach trendów i reliktów współczesności.
Księgarnia. Weszłam z założeniem, że będę ćwiczyć wolę. Przejrzę nowości, ale nic nie kupię, nie dzisiaj. Powiem krótko- słaby plan, a ja najsłabsze w nim ogniwo. Trafiłam na wyjątkowo ambitnego sprzedawcę. Księgarz w dwóch fachowych pytaniach poznał moje zainteresowania, zlustrował słabości i ruszył z kalejdoskopem propozycji. Powinnam go rozpoznać, racjonalnie analizując winnam dostrzec pod maską niewinnej twarzy szatański zamysł wodzenia mnie na pokuszenie. Ale nie, ja już byłam w magicznej książkowej aurze, w znieczuleniu książkowym prozakiem. Sprzedawca nie miał trudnego zadania. Musicie wiedzieć, że książki są moją pasją. Nie wiem, co to jest : czy zapach, czy też magia słów w tytule, może magnetyzm autorów i faktura papieru albo po prostu obietnica, która tkwi w każdej nowej książce. Takie jest rozpoznanie tej słabości, zdiagnozowanej, a nieleczonej! Ujawniającej się od Paryża po Moskwę, u bukinistów nad Sekwaną, w antykwariatach z przeszklonych galerii handlowych Brukseli. Nawet u ulicznego sprzedawcy używanych książek w Jaipurze!
Księgarz z Nowego Światu nie poddawał się, proponując mi nowości...które już miałam. Entuzjazm na jego twarzy gasł tylko na chwilę, po momencie rozświetlając się nowym blaskiem. Nie chciałam go już bardziej rozczarowywać, gdy wyciągał jak króliczka z rękawa to przewodnik po Umbrii, to korespondencję Miłosza, to potężne dwutomowe malarstwo renesansu. "Mam, mam już!" Czy znacie to uczucie- wiedziałam, że za chwilę wyjdę z satysfakcją i dumnie przejdę pozostający przede mną odcinek trasy, bez książkowych zakupów! Ominę meandry, pokonam mieliznę pokus i uwolniona od inklinacji wypłynę na szerokie wody Nowego Światu!
Nie udało mi się to. Istnieje taki moment, gdy słabość bierze nad nami górę. A my zaczynamy szukać uzasadnienia dla niej. Łatwe zadanie dla nadwyrężonej złamanym postanowieniem psyche. Książki przynoszą przecież same korzyści!
Kupiłam wydanego niedawno Białostockiego- "Sztukę XV wieku" i niewielki album dzieł wszystkich Boscha, malarza, który wszystkie swoje płótna poświęcił w końcu ludzkim niemocom!
Satysfakcja, którą wyobrażałam sobie kilka chwil przedtem, z bohaterskiego wyjścia z księgarnianych okowów bez nowych zakupów oddała miejsce satysfakcji bibliofila, kartującego nową książkę już w drodze do domu. Jak ekonom przeliczałam szybko w myślach korzyści z każdego słowa profesora Białostockiego, które spłynęło niegdyś na papier,a dziś znalazło się w moim zasięgu, na gładkim, kredowym papierze, w wianku wspaniałych reprodukcji!
Korzyści czytania, korzyści posiadania książek (bo za Jerzym Plichem, wierzę,że posiadanie książek to forma lektury ;-)- niezliczone!
Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com Justyna Napiórkowska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
:_)
OdpowiedzUsuńproponuję,abyś częściej pisała o książkach:)
OdpowiedzUsuńChętnie, postaram się! :)
OdpowiedzUsuńLiczę na to:) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń