W niedzielę byłam w Notre Dame de la Chapelle. To kościół położony na wzniesieniu. Z jednej strony- plac Grand Sablon. Mekka antykwariuszy w ciemnych welurach. Podłogi wykładane taliowanym marmurem, pokrywane stuletnimi dywanami z jedwabnej nici, wnętrza pełne błyszczących luster i kandelabrów. Ślad świetności dawnego imperium kolonialnego. W ekspozycji wyściełane purpurowym aksamitem fotele. Ludwik XIII. Ludwik XIV. U sąsiada Ludwik XV. Poniżej placu można dojść do wylotu maleńkiej uliczki de Blaes, by wstąpić na chwilę do innej rzeczywistości, do niepodległego królestwa nikomu niepotrzebnych rzeczy i mirabiliów nurzanych w tym morzu wszelkich potrzeb.
Ta dzielnica to jedno z niewielu miejsc na świecie gdzie można kupić dziewiętnastowieczne prawidła do butów i model samolotu ze skrzydłami z bladego pergaminu sprzed stu lat. To pozbawione konstytucji i praw królestwo designerów nadających starym przedmiotom nowe życie. Skórzana,szyta grubą nicią piłka włożona w metalowe dyby w cudowny sposób została przerobiona na krzesło...W jednym ze sklepików można zakupić ławki jak z "Umarłej klasy" Kantora.
Wyobrażacie sobie z jaką satysfakcją znalazłam tu u jednego ze sprzedawców popiersie z terakoty przedstawiające głowę dziewczyny o rysach jak u Madonny z Krużlowej?
W bocznej kaplicy kościoła -pod podłogą- pochowane szczątki Piotra Bruegla Starszego i jego żony. Na ścianie skromne epitafium, bez emfazy. "Nie musieliśmy spoglądać na wschód ani na południe, bo on sprawił, że cały świat odnalazł geniusza u nas".
Pewnie dzisiejsza rue de Blaes i plac Jeu de Balle byłyby dla Bruegla świetną inspiracją. Osiemdziesięcioletni akordeonista z pobliskiej kawiarni. Marokańscy sprzedawcy z okolicznych ulic. Rumiani antykwariusze. Przysadziści piekarze. Filigranowe barmanki o wyglądzie Edith Piaf. Brueghel, pierwszy autor komiksów, XVI wieczny nieutrudzony malarski gawędziarz pewnie spacerował tędy, zaułkami w okolicy rue Haute, na pobliskie targi, wyostrzając uwagę na głośne kłótnie przekupek i śmiałe gesty handlarzy.
Do walki stają dwa szwadrony. Z jednej strony ludzie wiecznego karnawału, z krępym jeźdźcą na beczce, przaśnym, walecznym, uzbrojonym w kij od rusztu. Z drugiej- wychudzony asceta z zapadniętymi policzkami,na zbitej z desek marnej sedii gestatorii, prowadzony przez tłum równie umartwionych. Ten będzie walczył drewnianą łopatą do pieca, z błyszczącymi ewangelicznymi rybami na konsze.
A gdzie jest malarz? Raczej gdzieś z boku, poza dwoma grupami z obrazu.
"Walka postu z karnawałem". Definicja harmonijnego życia według Brueghla. Chyba wiedział czym ono jest. W końcu zasłużył nim na spoczynek pod kościelną posadzką i epitafium wdzięcznych potomków w bocznej kaplicy.
PS
Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy i wiadomości. Obiecuję, że na wszystkie nadejdzie odpowiedź...Na razie gonię czas, pewną zaległą lekturę i niekiedy poranny autobus :-) Serdecznie Was pozdrawiam z Brukseli!
Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com Justyna Napiórkowska
www.osztuce.blogspot.com
Jej, jak się cieszę, że pani wygrała! Dzięki temu trafiłam na ten wspaniały blog! Z chęcią będę obserwować i czytać:)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTen post potwierdza slusznosc decyzji Jurorow konkursu! Fascynujacy tekst! A.N.
OdpowiedzUsuńCiekawe, bardzo wspólczesne ujecie tego tematu, dobra lektura.
OdpowiedzUsuńWarto dodać, że właśnie ten kościół oddany jest w użytkowanie polskiej społeczności w Brukseli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
@ Pani Adrianno, bardzo dziękuję!!!
OdpowiedzUsuń@ A.N. Dziękuję !
@ sztu Dziękuję raz jeszcze !
@ Pani Mario, tak , podobnie jak w kościele Dominikanów, widać i słychać tu obecność polską. Dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam !
Własnie wybieram się do Brukseli do Muzeum Magritta i cieszę się,że trafiłam na Pani blog. Natomiast Walka karnawału z postem to mój ulubiony obraz Breughla i bywając w Kunsthistorische Muzem najdłużej przed nim stoję :)). Gratuluję wygranej!
OdpowiedzUsuń@ Pani Klaro, przed budynkiem Muzeum Magritte`a prosze koniecznie spojrzec w gore, w okno, chyba pierwsze po lewej stronie :-)
OdpowiedzUsuńPani Justyno, ten blog, to przyjemność w czystej postaci. Dziekuję
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest zostanie historykiem sztuki:) Możesz powiedzieć, czy trudno było dostać się na ten kierunek? Wiem, że warto. Takiej wiedzy o obrazach i artystach tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńZbiku, to ja dziekuje :-)
OdpowiedzUsuńAnonimowy Przyszly-Historyku-Sztuki- warto, zdecydowanie warto. Egzaminy na historie, sztuki pewnie slusznie obrastaja, legenda, trudnych- ale co jest trudne dla osoby, ktora ma duzo pasji dla jakiegos tematu? ;-)Polecam ogladanie wystaw, przegladanie albumow i czytanie, czytanie, czytanie, czytanie!
PS Przepraszam za brak polskich znakow... mam nadzieje, ze docenicie "recznie" robione niektore z nich ;-)