21 lut 2011

Walka postu z karnawałem




Jestem w mieście Bruegla.

W niedzielę byłam w Notre Dame de la Chapelle. To kościół położony na wzniesieniu. Z jednej strony- plac Grand Sablon. Mekka antykwariuszy w ciemnych welurach. Podłogi wykładane taliowanym marmurem, pokrywane stuletnimi dywanami z jedwabnej nici, wnętrza pełne błyszczących luster i kandelabrów. Ślad świetności dawnego imperium kolonialnego. W ekspozycji wyściełane purpurowym aksamitem fotele. Ludwik XIII. Ludwik XIV. U sąsiada Ludwik XV. Poniżej placu można dojść do wylotu maleńkiej uliczki de Blaes, by wstąpić na chwilę do innej rzeczywistości, do  niepodległego  królestwa nikomu niepotrzebnych rzeczy i mirabiliów nurzanych w tym morzu wszelkich potrzeb.

Ta dzielnica to jedno z niewielu miejsc na świecie gdzie można kupić dziewiętnastowieczne prawidła do butów i model samolotu ze skrzydłami z bladego pergaminu sprzed stu lat.  To pozbawione konstytucji i praw królestwo designerów nadających starym przedmiotom nowe życie. Skórzana,szyta grubą nicią piłka włożona w metalowe dyby w cudowny sposób została przerobiona na krzesło...W jednym ze sklepików można zakupić ławki jak z "Umarłej klasy" Kantora.

Wyobrażacie sobie z jaką satysfakcją znalazłam tu u jednego ze sprzedawców popiersie z terakoty przedstawiające głowę dziewczyny o rysach jak u Madonny z Krużlowej?

W  bocznej kaplicy kościoła -pod podłogą- pochowane szczątki Piotra Bruegla Starszego i jego żony. Na ścianie skromne epitafium, bez emfazy. "Nie musieliśmy spoglądać na wschód ani na południe, bo on sprawił, że cały świat odnalazł geniusza u nas".

Pewnie dzisiejsza rue de Blaes i plac Jeu de Balle byłyby dla Bruegla świetną inspiracją. Osiemdziesięcioletni akordeonista z pobliskiej kawiarni. Marokańscy sprzedawcy z okolicznych ulic. Rumiani antykwariusze. Przysadziści piekarze. Filigranowe barmanki o wyglądzie Edith Piaf. Brueghel, pierwszy autor komiksów, XVI wieczny nieutrudzony malarski gawędziarz pewnie spacerował tędy, zaułkami w okolicy rue Haute, na pobliskie targi, wyostrzając uwagę na głośne kłótnie przekupek i  śmiałe gesty handlarzy.


Na obrazie Brueghla, tym w Kunsthistoriches Museum w Wiedniu, narracja nie daje oglądającemu wytchnienia. Horror vacui, całe płótno wypełniają miniaturowe postaci w ciągłym ruchu, w nieustającej pogoni za karnawałem.

Do walki stają dwa szwadrony. Z jednej strony ludzie wiecznego karnawału, z krępym jeźdźcą na  beczce, przaśnym, walecznym, uzbrojonym w kij od rusztu. Z drugiej- wychudzony asceta z zapadniętymi policzkami,na zbitej z desek marnej sedii gestatorii, prowadzony przez tłum równie umartwionych. Ten będzie walczył drewnianą łopatą do pieca, z błyszczącymi ewangelicznymi rybami na konsze.

A gdzie jest malarz? Raczej gdzieś z boku, poza dwoma grupami z obrazu.

"Walka postu z karnawałem". Definicja harmonijnego życia według Brueghla. Chyba wiedział czym ono jest. W końcu zasłużył nim na spoczynek pod kościelną posadzką i epitafium wdzięcznych potomków w bocznej kaplicy.

PS
Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy i wiadomości. Obiecuję, że na wszystkie nadejdzie odpowiedź...Na razie gonię czas, pewną zaległą lekturę i niekiedy poranny autobus :-) Serdecznie Was pozdrawiam z Brukseli!
Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com Justyna Napiórkowska
 www.osztuce.blogspot.com

10 komentarzy:

  1. Jej, jak się cieszę, że pani wygrała! Dzięki temu trafiłam na ten wspaniały blog! Z chęcią będę obserwować i czytać:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten post potwierdza slusznosc decyzji Jurorow konkursu! Fascynujacy tekst! A.N.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, bardzo wspólczesne ujecie tego tematu, dobra lektura.

    OdpowiedzUsuń
  4. Warto dodać, że właśnie ten kościół oddany jest w użytkowanie polskiej społeczności w Brukseli.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Pani Adrianno, bardzo dziękuję!!!
    @ A.N. Dziękuję !
    @ sztu Dziękuję raz jeszcze !
    @ Pani Mario, tak , podobnie jak w kościele Dominikanów, widać i słychać tu obecność polską. Dziękuję za wpis i serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Własnie wybieram się do Brukseli do Muzeum Magritta i cieszę się,że trafiłam na Pani blog. Natomiast Walka karnawału z postem to mój ulubiony obraz Breughla i bywając w Kunsthistorische Muzem najdłużej przed nim stoję :)). Gratuluję wygranej!

    OdpowiedzUsuń
  7. @ Pani Klaro, przed budynkiem Muzeum Magritte`a prosze koniecznie spojrzec w gore, w okno, chyba pierwsze po lewej stronie :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pani Justyno, ten blog, to przyjemność w czystej postaci. Dziekuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Moim marzeniem jest zostanie historykiem sztuki:) Możesz powiedzieć, czy trudno było dostać się na ten kierunek? Wiem, że warto. Takiej wiedzy o obrazach i artystach tylko pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zbiku, to ja dziekuje :-)

    Anonimowy Przyszly-Historyku-Sztuki- warto, zdecydowanie warto. Egzaminy na historie, sztuki pewnie slusznie obrastaja, legenda, trudnych- ale co jest trudne dla osoby, ktora ma duzo pasji dla jakiegos tematu? ;-)Polecam ogladanie wystaw, przegladanie albumow i czytanie, czytanie, czytanie, czytanie!

    PS Przepraszam za brak polskich znakow... mam nadzieje, ze docenicie "recznie" robione niektore z nich ;-)

    OdpowiedzUsuń