Ołtarz z Lusiny
Znam uczucie, gdy nowa kupiona lub wypożyczona książka okazywała się mieć wadę. Brakowało po prostu kilku stron. Względnie błąd w druku sprawiał, że pewien fragment był powtórzony. Pamiętam takie książki. Niezależnie o czym były, niesione przez nie opowieści osmagane odtąd były rozczarowaniem i żalem. Niewielkim. Dziś chcę napisać o stracie nieporównanie bardziej dotkliwej. Ze sceny centralnej ołtarza z Lusiny została nam tylko fotografia. Przechowuje ją Polska Akademia Umiejętności w Krakowie. W tamtejszym oddziale Muzeum Narodowego w pałacu Erazma Ciołka można natomiast zobaczyć pary skrzydeł. Ołtarz z Lusiny miał ich dwie- zewnętrzne i wewnętrzne- malowane i rzeźbione. Otwierał się jak księga, o grubych (lipowych?) "kartach". Trudno dziś skupić się na pięknie pozostałych w krakowskim muzeum części. Gdy nia nie patrzę, budzi się we mnie tęsknota pedanta za pełnym porządkiem. Niech wszystko będzie na swoim miejscu. Niech zapanuje pełność! Zupełność! Kompletność!...