Kilka dni temu na warszawskiej aukcji padł rekord na autoportret Jacka Malczewskiego. Z obrazu spogląda poważny artysta. Ubrany teatralnie. W królewskich purpurach. Patrzy z góry, jak ze sceny. Świadomy swojego geniuszu. Pewien swojej wyjątkowej roli. Dumny i poważny. Artysta czasów, gdy sztuki nie uważano za żart i igraszkę.
Przejeżdżałam akurat tego dnia przez Wielgie, maleńką miejscowość nad doliną pobliskiej Iłżanki. Piękne okolice. Jesień tam wyjątkowo złota. Teren jest lekko pofalowany. Na pagórkach - laski, wśród lasków- rozrzucone domostwa. Szpaler drzew na lekko falującym horyzoncie.
Niedaleko - Ciepielów, Gardzienice. Ale samo Wielgie jest daleko od szosy, teraz i wtedy, gdy po tych polach i nad tymi stawami biegał kilkunastoletni Jacek Malczewski.
To tam młodziutki Jacek spędzał wakacje u przyjaciela rodziny Adolfa Dygasińskiego. Pod jego opieką uczył się szacunku do przyrody. Podobno prywatny preceptor pokazywał mu w przydomowym ptaszniku różne gatunki ptaków. Uczył rozpoznawać rośliny. Pokazywał jak patrzeć na przyrodę.
I przyroda pozostała bardzo obecna w obrazach Malczewskiego. Choćby w dyskretnej, ale tajemniczej postaci.Jak kwiat ostu w dłoni artysty na autoportrecie z aukcji. Albo w pejzażach. Jeśli kiedyś będziecie przejeżdżać przez te okolice, widoki mogą Wam się wydać znajome. Widzieliście je już gdzieś: w tle obrazów, "Zatrutej studni" czy "Idź do strumienia"!
Jacek Malczewski, Autoportret z ostem
Jacek Malczewski, Zatruta studnia IV
Justyna Napiorkowska, historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka "O sztuce", Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury.
Chociaż z Jackiem Malczewskim jakoś mi nigdy nie po drodze, to zawsze robi na mnie ogromne wrażenie bezpośredni kontakt z jego autoportretami. Aż mnie jakoś tak ciarki przechodzą od jego spojrzenia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Moja koleżanka na seminraium pisała pracę związaną z motywem studni u Malczewskiego :)
OdpowiedzUsuń