Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

Nowy Jork! Niezwykły Nowy Jork!

Obraz
Nowy Jork. Nowy Jork. Wielki, zadziwiający Nowy Jork. Wróciłam stamtąd dwa dni temu, jet lag już znośny, rozmieniony na drobne. Dwa ważne spotkania, dotychczasowe wyobrażenia Christie`s i Guggenheima nabierają realnych form, ludzkiego wymiaru. Przywiozłam dużo wrażeń, nieuchwytnych, niedogonionych. Takich zauważonych sytuacji, które zostają pod powiekami. Mignięć, krótkich ułamków. Zgodnych z rytmem miasta, które od razu wymaga od podróżnego postawy aktywnej, dziarskiego ruszenia w trasę i szybkiego chwytania wrażeń. W locie, w biegu, w pośpiechu, bo w tym mieście po prostu nie można się zatrzymać. Nowego Jorku nie da się w całości opowiedzieć. Jego kolory nie mieszczą się w słowach. Jego gwaru nie oddają fotografie. Jego zapachy, jego temperatura, jego dźwięki- to wszystko w takiej dziwnej harmonii, tak naturalne dla tego miejsca!  Ciągle się człowiekowi wymyka, niepokornie i autonomicznie. Nowy Jork. Tam gdzie tysiące anarchii sumują się w jakiś wspólny, zadziwiają...

Amedeo Modigliani, Livorno i polskie portrety

Obraz
Na zdjęciu refleksyjny brunet. Ciemna oprawa oczu, uważne spojrzenie. Papieros w dłoni. Welurowa marynarka. Malarz na tle swojego atelier. Ściana, stół, obraz, szkic. Farby na ubraniu, farby na podłodze. Nic więcej.  Niby zwykłe, ale w tym wydaniu po prostu legendarne. Poznajcie Amedeo Modiglianiego. Urodził się nie tam gdzie trzeba, i szybko stamtąd umknął. Mały Dedo, z portowego Livorno, syn z dobrego domu. Pielęgnowany i chorowity. Livorno to miasto, skąd rozpoczynają się różne podróże, zaczynają różne wędrówki. Chyba łatwiej stąd wyjechać niż tu zostać. Przewodniki turystyczne nie krzyczą z okładek, że jeden z największych malarzy XX wieku urodził się pod tym niebem. Dzisiaj Livorno najpewniej powita was setkami ciężarówek w okolicach portu. To miasto  po prostu oddycha, żyje portem. Wszystkie jego miejskie krwiobiegi biegną do portu i tu znajdują ujście w morzu. Tony t-shirtów z Indonezji. Miliony par butów z Chin. Tysiące par dżinsów. Wielkie...

Święto Niepodległości

Wieczór, europejska stolica. Jedziemy na spotkanie w polskiej Ambasadzie, z okazji 11 listopada. Najpierw łapanie taksówki. Z drugiej strony skrzyżowania srebrne auto. Taksówkarz pokazuje z daleka, na migi, że za 3 minuty przyjedzie, tylko zawróci. Światła zielone, światła czerwone, światła zielone. Przyjeżdża, wsiadamy. "Dokąd?"- pyta. Podajemy adres, prosimy do polskiej ambasady. Wywiązuje się rozmowa. Taksówkarz jest Grekiem, z Korfu. "Jedziecie na uroczystość z okazji Święta Niepodległości?"-mówi. "To mam dla was coś specjalnego!" i natychmiast puszcza z cd polski hymn narodowy. Jedziemy taksówką przy dźwiękach Mazurka Dąbrowskiego. Grek zna tekst! "Z ziemi włoskiej do Polski", nuci i jedziemy razem przez ziemię belgijską, we wzruszeniu, crescendo ! Kilka kropel deszczu sprawia, że ulica przez chwilę błyszczy. W Ambasadzie setki osób. Wyjątkowo. Miło. Tłumnie, radośnie, gwarno. Spotykam moich przyjaciół ze studiów. Poznaję kilka osób. ...