Przełom lipca i sierpnia. Dni rozpięte między upalnymi popołudniami i burzowymi wieczorami. Pachnące ziołami. Lato, pełnia lata. Myślę o ogrodach.
Takich, jak ten Moneta, w Giverny. Ogród, który wypełnia każdy kadr obrazu, fotografii. Wypełniony pnączami, lianami, nenufarami. Ogrodowy "horror vacui". Tak określano barokową skłonność do wypełniania całej przestrzeni, ze ścisłym nagromadzeniem efektów.
Ogrody działają chyba właśnie według tej zasady. Przestrzeń musi być wypełniona.
W każdym fragmencie wolnej ziemi plasuje się jakieś nasionko i już po chwili wychyla spod ziemi i pnie w górę, naturalnie, bez wahania.
Cieciorki, goździeńce, kąkole. Koniczyny, mlecze i maki. Ostróżki i rumianki. Osty i pokrzywy. Roślinna armia, zielona legia cudzoziemska. Przez zasiedzenie legalizują swój pobyt. Cierpliwie się rozrastają, powoli anektują przestrzeń. Rosną dniami i nocami. Niepostrzeżenie. Cicho.
Sprawuję nad nimi dyskretną pieczę. Obserwuję. Analizuję. Podziwiam.
Bo każdy ogród jest jak dżungla w Anghor. Prowadzi z człowiekiem grę. Ludzie coś sobie stworzyli, coś zbudowali, a dżungla próbuje wciąż to odzyskać. Korzenie głębiej wpinają się w ziemie. Konary oplatają mury. Roślinna krucjata, odzyskiwanie terenu. Pokazywanie, kto tu rządzi. Kto wyznacza długotrwałe reguły gry. Odwracasz się na chwilę, zapominasz na moment, nie ma cię przez kilka dni, a obraz, który potem zobaczysz będzie już inny.
Ogrodnicy bywają ambitni. Niepokorni. Chcą być jak scenograf. Poszerzać ścieżki, ustawiać tło. Jak kurator, aranżować ekspozycję. Planują alejki, rabatki, pergole. Tu róża, tu maciejka. Fiołki, jaśminy, piwonie. Lobelie, petunie i bratki. Stokrotki i niezapominajki. Ale nie wiedzą, że są na przegranej pozycji. Rządzą tylko kiedy są na miejscu. Bo ogród i tak będzie konsekwentnie wzrastać zgodnie ze swoim planem.
Pamiętajcie o ogrodach, miłego lata!
Claude Monet, Nenufarty- Ogród w Giverny, 1899, MMA
Justyna Napiórkowska www.osztuce.blogspot.com
Pięknie to Pani napisała! Ja też uwielbiam ogrody, na przykład w moim Milanówku!
OdpowiedzUsuńHanna
Ach te cudowne miasta-ogrody, z cichymi uliczkami!
UsuńPozdrawiam Panią serdecznie!
Roślinna armia, zielona legia cudzoziemska. Przez zasiedzenie legalizują swój pobyt. Cierpliwie się rozrastają, powoli anektują przestrzeń. Rosną dniami i nocami. Niepostrzeżenie. Cicho.
OdpowiedzUsuńFantastyczny tekst, uśmiecham się do siebie jak go czytam!
Bardzo miło być sprawcą uśmiechu :)
UsuńPani Justynko- uwielbiam Panią!
OdpowiedzUsuńDziękuję, róż nigdy dość ;-)!
OdpowiedzUsuńnenufary Moneta zawsze będę nosił pod powiekami :)
OdpowiedzUsuń