W Asyżu, w dolnym kościele Świętego Franciszka znajduje się szczególne przedstawienie. Dotyczy historii z życia Marii Magdaleny, jednej z pierwszych i z pewnością najbardziej tajemniczych świętych.
Autorem jest Giotto di Bondone, pierwszy malarz Włoch Trecenta, ten któremu powierzono ściany kościołów Padwy, Florencji i Asyżu.
W tle sceny znajduje się skalna grota, nad przedstawieniem unoszą aniołowie, a w głównym planie kompozycji są dwie postaci. Chrystus w bieli, przedstawiony frontalnie, w geście, który przypomnieć może Jego Matkę ze sceny Zwiastowania- wyraźnie dystansuje klęczącą obok postać.
Kobieta w purpurze- to właśnie Maria Magdalena.
To jedna z trzech Marii, które chwilę temu spotkały się przy grobie, żeby ówczesnym zwyczajem olejkami namaścić ciało Jezusa.
Tu jednak - nie widać już smutku.
Maria Magdalena ma delikatne rysy twarzy, róż zaznaczony na policzkach, włosy upięte w warkocz jak korona, wzrok natchniony. Wpatruje się w postać Jezusa. Przed chwilą Go nie rozpoznała. W blasku chłodnego poranka myśłala, że widzi ogrodnika w drodze do pracy.
Po chwili, w jakimś olśnieniu rozpoznała w nim Jezusa. A przecież z pewnością był dla niej bardzo ważny.
Dlaczego zatem nie rozpoznała Go w pierwszym momencie? To tajemnica. Tak jak tajemnicą jest gest Chrystusa, któremu ikonografia tej sceny zawdzięcza niezwykłą nazwę.
"Noli me tangere" czyli "nie dotykaj mnie" lub w innym tłumaczeniu - "nie zatrzymuj mnie".
Takimi słowami Chrystus zwrócił do wpatrującej się w Niego z zachwytem i zadziwieniem Marii Magdaleny.
Jedna z tych scen, które każą odwoływać się do wiary, bo rozum ich nie ogarnia.
To "nie dotykaj, nie zatrzymuj mnie" - to znak,ze coś się zmieniło.
Jest podobnie, ale już inaczej.
Maria Magdalena odkrywa własnie piękno tej nowej sytuacji. Tak innej od wcześniejszych godzin, gdy ona, uczniowie, Matka Chrystusa pogrążeni byli w smutku.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moi Drodzy Czytelnicy,
życzę Wam radosnych Świąt Wielkanocy.
Niech ich piękno Was inspiruje.
Justyna Napiórkowska
15 kwietnia 2011
Zobaczyłam kolejny raz odnowiony cyfrowo "Pociąg" w reżyserii Jerzego Kawalerowicza. Perełka.
Jeden pociąg, kilkunastu pasażerów, potencjalny romans, prawdopodobne morderstwo i jazz w tle. I Leon Niemczyk, prawdziwy kinowy amant!
25 marca 2011
Wczoraj słuchałam utworów Beethovena. Podczas "Do Elizy" -nadchodzi refleksja. Kim była Eliza? Być może naprawdę nazywała się Teresa, a Beethoven napisał do niej w 1812 roku słynny list - "list do nieśmiertelnej ukochanej". Kimkolwiek by była, tęsknotą, w której go pogrążyła dodała złotą kartę w historii muzyki.
PS Wiosna nadchodzi nieodwołalnie. Krokusy zakwitły, bez pokazał pączki. :)
Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com
Wesołych i spokojnych:) Pozdrawiam świątecznie
OdpowiedzUsuńTakże życzę radosnych świąt! TK
OdpowiedzUsuńPogodnych, radosnych, spokojnych Świąt Wielkiej Nocy!
OdpowiedzUsuńZaglądnęłam na chwilę, by złożyć życzenia, ale teraz - Maria Magdalena w purpurze, jej wzrok, tajemnica tego spotkania, tajemnicze 'noli me tangere' niezrównany Giotto i to, jak o tym piszesz - zatrzymały mnie na długą chwilę, jakoś tak poza czasem.
Dziękuję za piękne życzenia! Życzę jeszcze, aby te Święta były dla wszystkich okazją do dostrzegania w życiu tego co piękne, ważne, podstawowe!
OdpowiedzUsuńSerdeczności, wracam do pracy nad paschą ;)
Justyna
Justyno spokojnych i serdecznych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
OdpowiedzUsuńp.s. uważaj w poniedziałek najchętniej święcą Ładne Panny ;-)
Capricioso de Bałłabanówka
Dziękuję, Capricioso :)
OdpowiedzUsuńPS Fajnie się składa z tą pieśnią: piękna, a poza tym właśnie kilka dni temu dostałam kurs greki, mój język obcy ;)
J.N.
Ładne zdjęcia, piękna Wielkanoc! Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuń