Dzisiaj chce opowiedzieć o malarzu, który do tej wiary dodał uzasadnienie. Mowa będzie o Lucu Tuymansie, ostatnim "flamandzkim prymitywie". Kim jest artysta podziwiany przez Wilhelma Sasnala?
To malarz nie z przyzwyczajenia wierny swojemu medium, ale twórczo je podejmujący i adaptujący do malarstwa wiedzę i praktykę z innych dziedzin. Na przykład filmu, któremu w formie video art poświęcał się przez kilka lat, żeby potem wrócić do obrazu na sztalugach.
Jego wystawę w Brukseli zobaczyłam jak film, w biegu, w wielkim pośpiechu. Wiedzą o tym moi towarzysze. Luc Tuymans w 8 minut. Mam jednak wrażenie, że takie migawkowe oglądanie właśnie Tuymansa to dobry punkt wyjścia. 8 minut to tyle ile trwają zwykle serwisy informacyjne. W obrazach Tuymansa, jak w telewizyjnych wiadomościach, wchodzimy w świat kadrów, migawek, które niekiedy mogą na dłużej zawisnąć w nieograniczonej przestrzeni naszej pamięci. Luc Tuymans pojął to co trudne, kumulując w swoich obrazach malarski x faktor, coś co sprawia, że niepokoją, trwają, zostają w pamięci niezależnie od woli widza.
Czemu służyły rysunki w Lascaux? Nie wiemy tego dokladnie, ale można przypuszczać, że dla ówczesnych było pra-lustrem na kamiennej pra-ścianie jaskini, uświadomieniem odrębności i odbiciem jednostkowego losu. Zatrzymaniem życia, bo i pierwotni przecież wiedzieli, że życie przemija.
Co jednak ma sztuka Luca Tuymansa do rysunków naskalnych? I u niego w moim odczuciu towarzyszy potrzeba dokumentacji, potrzeba zatrzymania kadru, zachowania obrazu zobaczonego.
Obrazy Tuymansa są pozbawione narracji. Jego sztukę charakteryzuje podwójny zabieg - z jednej strony artysta "przycina" obraz do przedstawionego kadru, odbierając motywom ich dotychczasowy kontekst. Z drugiej - malarz rozbiela paletę, stawiając tym samym obraz na pograniczu rzeczywistości i wizji sennej. Oba te zabiegi sprawiają, że to co wynika z rzeczywistości, zostaje z niej wykorzenione. Nabiera nowego kontekstu. Daje potężną przestrzeń do interpretacji.
Tak jak w obrazie przedstawiającym tors, skadrowany fragment nagiego ciała. Nic tu zdrożnego. Może to dziecko? Może porcelanowa lalka. Gdy podchodzimy blisko obrazu, okazuje się, że powierzchnia płótna pokryta jest mocnymi spękaniami, nie wiadomo skąd, nie wiadomo dlaczego pojawiającymi się na gładkiej, czystej powierzchni. Interpretacje? Jesteśmy na szczycie piramidy, obraz można rozumieć na wiele sposobów. Taki motyw możemy widzieć wśród szczątków rozbitego samolotu, wśród gruzów Haiti czy Japonii, w zdjęciach ze Srebrenicy czy Rwandy, w dokumentacji przechwyconej pedofilom, w aktach policyjnych poświęconych maltretowanym maleńkim dzieciom.
Jednak w przekazie Tuymansa- te bóle współczesnego świata ubrane są w formę, która ma moc uwrażliwiania, dale możliwość empatii, prawdziwie przybliża poruszany temat. Inaczej niż w chłodnych telewizyjnych przekazach, gdzie liczy się obiektywność, a nie współodczuwanie.
I tu własnie leży moc sztuki współczesnej.
Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com Justyna Napiórkowska
www.osztuce.blogspot.com
Ciekawa lekcja, o sztuce współczesnej tak trzeba mówić. PukaNoc
OdpowiedzUsuńTeż wierzę w przetrwanie malarstwa. Tuymans przetrwa na pewno! Pamiętam jego wystawę w Zachęcie kilka lat temu. Miałam wtedy wrażenie, że jego prace to tak naprawdę wycięte z gazet zdjęcia...tylko, że namalowane. Najbardziej podobają mi się w jego obrazach te ciekawe ujęcia, jakby artysta chciał w całości zapełnić płótno. Niesamowite. Dzięki za ten post.
OdpowiedzUsuńAnna B. Świetny blog, interesująco traktuje o sztuce dawnej i o sztuce nowej. Pani Justyno, proszę tak trzymać!
OdpowiedzUsuńChciałbym wierzyć w przetrwanie malarstwa,choć życie w tym kraju przemawia do mnie innym językiem. świetny blog.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://janskolimowski.blogspot.com
@ PukaNoc , dziękuję :-) Kolejny wpis pojawi się pewnie jutro o poranku ;-) Ale tym razem raczej o sztuce dawnej ;)
OdpowiedzUsuń@ Jag To prawda. Niesamowite jest także duże zróżnicowanie formatów prac, zupełnie nieprzypadkowe. Niektóre - to obrazy prawie kieszonkowe , inne - potężne jak murale.
@ Pani Anno, dziękuję, rozumiem zatem że przybyła mi nowa Czytelniczka :) Bardzo się cieszę!
@ Jachu, zaczynam coraz bardziej wierzyć w moc publiczności. To my decydujemy o tym, co przetrwa. Choćby była to garstka osób :)