24 lut 2011
Jerzy Nowosielski ( 1923-2011)
Jerzy Nowosielski. Kilka notatek
Kraków, Muzeum w Pałacu biskupa Erazma Ciolka
Kamienne piwnice. Stała ekspozycja ikon. Dziedzictwo bizantyjskie w ogromnym zagęszczeniu, od XIII wieku, ikona przy ikonie. Jako wstęp, antyszambr dla tego cichego świata ikony - obraz Jerzego Nowosielskiego. Eksponowany inaczej, na sztalugach. Współczesny, syntetyczny. Niosący doświadczenie Grupy Krakowskiej, tknięty artystycznym myśleniem awangardy, a mimo wszystko skierowany ku tradycji. Pełen transcendentnej sily.
Kościół w Wesołej pod Warszawą
Byłam tu przy innej, smutnej okazji, kiedy salwy uderzały w niebo by oddać honory kawalerzyście, Ś.P. Ludwikowi Maciągowi. Kościół maleńki. Szkatułka wypełniona jak Niebieskie Jeruzalem barwami. Pokryta polichromiami od kruchty po prezbiterium. Teologiczny wykład namalowany ręką mistrza. Obraz wiary oddany przez "pisatiela" ikon. Jednocześnie to świat niezwykłej harmonii, gdzie kolory z polichromii odgrywają cudowną symfonię na cześć Boga.
Półka z książkami. Rozmowy z Jerzym Nowosielskim. Inność prawosławia.
Nowosielski - teolog- otwiera bramy bardzo hermetycznego świata. Prawosławie - pełne misteriów, bogate w symbolikę, nurzające się w niedosłowności. A jednocześnie pełne złota. Ustawione hierarchicznie jak w ikonostasie, gdzie każdy Prorok, każda scena ma swoje miejsce. Religia podporządkowania, rygoru, ale i cichości i tajemnicy.
Wieczór, krakowska ulica.
Galeria, przed nią- garstka osób. Trwa wernisaż Marleny Nizio, jednej z malarek z pracowni artysty. Jednej z tych, która z szacunkiem patrzy na jego cień, rozumie jego geniusz. Chyba padał deszcz.
Przychodzi Jerzy Nowosielski. Poruszenie. Ci, którzy go poznali wiedzą, że promieniowało z niego jakieś dobro, spokój, dystans. Był tu i jednocześnie gdzieś indziej. Czasem odpływał myślami, słowami, za horyzonty, niesiony morzem wernisażowej atmosfery. Zawsze jednak w niewinny sposób. Zawsze jakoś tak kamerlanie. Czułam, że po tych popołudniach i wieczorach, przy stolikach z artystyczną bohemą Krakowa budził się rano z nową potrzebą tworzenia. Nieustanny mętlik artystów. Twórczy wywoływacz. Uwierająca codzienność, która każe im malować, rzeźbić, pisać.
Kraków, kawiarnia Europejska, tuż przy Rynku
Dużo tu atmosfery z innego czasu. Obsługa chyba powolniejsza niż gdzie indziej. Klientela odmienna. Trunki mniej światowe.
Można pytać kelnerów o Nowosielskiego. Czy przychodzi tu? Był wczoraj? Właśnie wyszedł? Bywa w środy?
Jak się zachowywał, jaki był? Wciąż pewnie można usłyszeć historie, historyjki, anegdoty.
Poznań, Muzeum Narodowe.
Naprzeciw schodów, za szeroką parawanową ścianą. Modelka z obrazu nie jest naga, a jednak niewypowiedzianie zmysłowa. Obraz wyciszony, w monochromatycznej tonacji. Obok - drugi portret- w czerwieni, prowokacyjnej i mocnej.
Gimnastyczki. Rysunki na papierze.
Prężne ciała, ciała odrobinę przodownicze. Młode i pełne wigoru. Silne i mocne, solidne jak rzeźby, choć ich materia to kruchy, pożółkły papier.
Rysunki z linią cerkwi
To chyba tęskne obszary wspomnień malarza. Może w Krakowie, którego niebo jest tknięte gotyckimi wieżami i horyzont zbudowany barokową linią Nowosielski tęsknił za Ławrą? Za pejzażem linearnym, horyzontalnym? Może w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych przy placu Matejki, wśród uwielbiających go studentów tęsknił za ciszą zakonu?
Warszawa. Nowy kościół Dominikanów
Dobrze jest przyjść tu wieczorem. Potężna, surowa przestrzeń oddana jest ciemności. Światło wydobywa tylko jeden obraz. Ukrzyżowany Jezus Nowosielskiego wisi na drewnianej belce nad prezbiterium, zawieszony w przestrzeni, w blasku reflektora.Szczupłe dłonie, szczupłe stopy. Cisza bijąca z obrazu. Bizantyjski smutek.
Mistrz odszedł.
Brakowało Go wcześniej, bo byl najbardziej nieobecnym z obecnych. Wiedzieliśmy jednak, że gdzieś jest, wstaje, spogląda w niebo nad Krakowem, może siedzi w fotelu. Wiedzieliśmy, że już nie maluje. Ze choroba i wiek odebrały mu wiele. Teraz odszedł do Wieczności.
Justyna Napiórkowska
Autorka Blogu Roku w dziedzinie Kultury
www.osztuce.blogspot.com
Udostępnij
Więcej sztuki? Zapraszam na blog : www.napiorkowska.blogspot.com Justyna Napiórkowska
www.osztuce.blogspot.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo piękny tekst, wzruszający... Zgadzam się, to ogromna strata, ale pozostawił cząstkę siebie w swoich cudownych dziełach...
OdpowiedzUsuńPani Justyno, sława Jerzego Nowosielskiego dotarła nawet do tak zapyziałego miasta jak Radom (gdzie obecnie mieszkam). W Muzeum Sztuki Współczesnej znajduje się w tej chwili parę jego prac, chociaż nie jestem pewien, czy ich ktoś już nie zwinął :) Jakiś czas temu postać Mistrza postanowiła przybliżyć również jeszcze jedna instytucja kulturalna Radomia, czyli Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia. Wystawie towarzyszył film zrobiony przez wielkiego pasjonata i miłośnika twórczości pana Nowosielskiego. Nie jestem niestety w stanie ustalić tytułu tego filmu. A może pani wie, o czym piszę? Bo chętnie bym do tego filmu teraz wrócił.
OdpowiedzUsuńTak ładnie Pani pisze....
OdpowiedzUsuńkilka lat temu była w Warszawie wspaniała wystawa Jerzego Nowosielskiego w Zachęcie- to była chyba ostatnia wystawa w "Narodowej Galerii Sztuki Zachęta", która pokazywała prawdziwe malarstwo...teraz tam tylko jakieś dziwolągi.szkoda. Pozdrawiam Panią i dziękuje za ładne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńSerdeczne, choć smutkiem nabrzmiałe pozdrowienia z Jeleniej Góry, gdzie Jego prace w malutkiej cerkwi w centrum miasta pozostaną.
OdpowiedzUsuń@ Adrianno,zawsze w takich momentach pozostajemy z poczuciem niedokończonej rozmowy. U mnie jest ono ogromne.
OdpowiedzUsuń@ Michał, Panie Michale* - będę się zastanawiać jaki to film...
PS a z tym Radomiem to nie można przesadzać. Co prawda do stereotypu przyczynił się Herbert ( vide Węzeł gordyjski), ale w końcu to Wy macie Malczewskiego, Brandta, Orońsk...A ja znam nawet Warszawiaka chwalącego się kartą miłośnika Radomia :-) A na poważnie - takie miejsca, wbrew teraźniejszości mają przyszłość!
(* odpowiednie wybrać )
@ Zbyniu - dziękuję.
@tos238 - pamiętam tę wystawę- dobrze kiedy coś na tak długo zostaje w pamięci.
@ krkonos - dziękuję za powód do podróży do Jeleniej Góry. A i na Twój , Krkonoski blog będę zaglądać z ciekawością :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTe krótkie flesze, kalejdoskop, obrazy połączone nicią zdarzeń i pieczęcią istnienia jednej osoby. Masz ogromne zdolności formułowania czystych, klarownych wypowiedzi, bez zbędnego potoku słów. To zdolność, która jest nieosiągalna dla wielu :).
OdpowiedzUsuńPozostaję pod urokiem Twojej osoby.
*
Ukojeniem odejścia tak wspaniałego artysty, jest jego żywotna twórczość. Choć wszędzie pusto w tych miejscach, gdzie obserwowano jego fizyczną obecność, to jednak ciągle On jest. To paradoksalnie można nazwać "szczęściem" ...
Dzisiaj dowiedziałam się o tej paskudnej kradzieży wielu dzieł J. Nowosielskiego, to bardzo smutne :(
OdpowiedzUsuńMota, dziękuję, mogę zrewanżować się tym samym! Twój blog jest świetnym adresem w sieci. Prowadzi przez internet, prosto do dwudziestolecia międzywojennego :)
OdpowiedzUsuńA ta kradzież to przykład dosłownego bezczeszczenia sacrum...
Z pozdrowieniami,
Justyna
Oczywiście że, wybieram formę: Michał :) Dzięki Pani Justyno, zdałem sobie sprawę, że tak łatwo zlekceważyć to, co już jest w Radomiu, bo w sumie nie trzeba rozpoczynać aż prac archeologicznych, żeby znaleźć tu jakiś pokarm dla duszy. Taki głos z zewnątrz dał mi szansę oprzytomnieć.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba wypowiedź Moty, że ten artysta wciąż z nami jest. Właściwie z mojego punktu widzenia, czyli osoby, która nigdy go nie spotkała mogłem doświadczyć jego obecności tylko przez to, co stworzył. Śmierć niewiele zmienia.
Od kiedy odszedł, częściej przygladam się niebu; nigdy nie wiadomo, kiedy na jego tle pojawi się obraz - na nowo sielski, anielski...
OdpowiedzUsuńTutaj bardzo ciekawy artykuł o nieznanym epizodzie z życia zmarłego, widzianym oczami jego wieloletniego przyjaciela ks. prof. Rudnickiego: http://dstp.cba.pl/?p=4236
OdpowiedzUsuńDla uzupełniania obrazu Nowosielskiego polecam też tekst z Tygodnika Powszechnego. Jerzy Nowosielski w obronie zwierząt, prawdziwa lekcja o wrażliwości Artysty. Kiedy temat go poruszał- próbował ruszyć w posadach Senat RP . http://tygodnik.onet.pl/30,0,60468,slepota_chrzescijan,artykul.html
OdpowiedzUsuń