W niedzielę wybrałam się tradycyjną ścieżką. Na targu antyków na Placu de Jeu de Balle - tłumy. Kiedy po kilku godzinach wrociłam na ten sam plac - miejsce było nie do poznania.
Sprzedawcy brukselscy przodują w pomysłowości. Okoliczności wymogły specjalizację :). Wśród stoisk jest sprzedawca zapałek, jest sprzedawca oprawek do okularów, jest sprzedawca tysięcznych parasolek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że zapałki i oprawki mają niekiedy 50, a niekiedy 100 lat.
Równie kreatywni są kupujący. Do czego może przydać się pojedyńcze wiosło, porcelanowa główka lalki czy osamotnione wahadło zegara? Wszystko to można kupić w Brukseli.
Ja stałam się posiadaczką XIX wiecznego konika z metalu i fotografii z początku wieku :).
W Bozar zobaczyłam świetną wystawę Łukasza Cranacha Starszego. To jeden z tych malarzy, u których nawet za życia nie można było zobaczyć tylu dzieł zgromadzonych w jednym miejscu. Prosto ze sztalug w warsztacie artysty wędrowaly do stosownych kolekcji królewskich.
Artyści włoscy Cranacha ośmielili. U nich akty powstawały pod mitologicznym pretekstem. Co innego na Północy. To Cranach namalowal pierwsze na północ od Alp akty w ludzkiej proporcji.
Wenus w towarzystwie Kupidyna ubierał jedynie w szeroki kapelusz i zasłaniał bardziej ulotnym niz mgła woalem.
Lista artystów podziwiających Cranacha jest długa i rozłożona w czasie.
Od jemu współczesnych po Picassa, który cenił go za zmysłową linię rysunku.
Świat Łukasza Cranacha Starszego, do stycznia 2011
Bozar, Bruksela
Udostępnij
pod amorka
OdpowiedzUsuń