19 sie 2010

Krakowski spacer

Znów znalazłam się w Krakowie. Tym razem jako przewodnik . Zawsze chętnie chwytam okazje, kiedy mogę kogoś oprowadzić po mieście.

Wczorajszy spacer był  dość kanoniczny ;)- Kraków w jeden dzień.

Chodzenie uliczkami opatrzonymi patronatami świętych, Kraków Wita Stwosza, Kraków Młodej Polski. Kościół Mariacki, jak barwna szkatułka. Pochylanie głowy przed ołtarzami kolejnych krakowskich świętych i błogosławionych. Spojrzenie na piękną twarz Madonny z ołtarza mariackiego. Uwielbiam patrzeć na dłonie Marii i apostołów- mówią bardzo dużo o postawach, myślach, o niepokojach i radościach. Na Rynku Mickiewicz w gołębiach - spogląda na księgarnię naprzeciw. Mnie to także wiedzie na pokuszenie. Kupuję nową książkę Michała Rożka- "Krakowska katedra". 
Przy Brackiej kawa- przy ławie szkolnej, prosto na ulicy. Nie pada deszcz. Nie świeci słońce. To jedno z moich ulubionych miejsc. Drugie- to kawiarenka Rio. Rodem z barwniejszych lat PRL-u. Pełna krakowskich mieszczan, którzy wpadają tu z gazetą i na spotkania. Żadnych turystów. Kawa pachnąca, z obłokiem pary, cukier w wielkiej misie przy barze, opcjonalnie dostaje się bitą, aksamitną śmietanę...

Potem ścieżki Matejki ,Wyspiańskiego i Fałata.  Dotknięcie wszystkich dzwonów na Wawelu.
Czy wiedzieliście Państwo , że Kazimierz Wielki zamówił odlanie potężnego dzwonu , żeby podziękować papieżowi za zgodę na otwarcie Uniwersytetu Jagiellońskiego? 
   
Potem jeszcze kilka kościołów na Grodzkiej. Najpierw kościół świętego Andrzeja, z zakonem Klarysek. Białe , wapienne mury romańskiej budowli wyrastają wprost z ulicy. To jeden z najstarszych kościołów w mieście. Od strony wejścia widać ile razy przebudowywano świątynię. W środku -wyraz niekończącej się fantazji kolejnych architektów przebudowujących wnętrze w stylu kolejnych epok. Maleńka, kameralna przestrzeń poddała się dość nachalnej barokizacji. Ambona w kształcie łodzi wypływa ze ściany, zawłaszczając dużą część prezbiterium. Pod nią, z oszczędności miejsca ławy. To wnętrze z poszatkowana przestrzenią , ale jednak pnie się do góry. Przez kraty, spoglądając wysoko można zobaczyć stopy Chrystusa z krucyfiksu na łuku tęczowym.Wczoraj po raz pierwszy usłyszałam tam ciche, dobiegające zza ścian śpiewy klarysek. 
Obok- barokowa fasada  kościoła świętych Piotra i Pawła , z perspektywicznie ustawionym kolegium apostołów na bramie. W środku- eksplozja przestrzeni. Potężne, jasne wnętrze. Kościół Franciszkanów - ciemność rozświetlona witrażami Wyspiańskiego . Dobrze jest przyjść tu po południu, bo wtedy Bóg Ojciec- z witraża nad wejściem w zamknięciu długiej nawy odżywa tchnięty intensywnym światłem.

Kocham Kraków!  


4 komentarze:

  1. Pozdrawiam z mojego rodzinnego miasta i gratuluję Pani pięknego bloga i nagród
    ( spotkałyśmy się wczoraj podczas Gali w toalecie:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to Miasto :) tak, z dużej litery ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sarczyńska Ula25 marca 2016 11:32

    O władcy Kazimierzu jest wiele informacji. Jak wziąć wszystko co się o nim słyszało to sama nie wiem czy jest to postać pozytywna czy negatywna historii. Najgorsze chyba były jego legendarne popędy http://www.open-youweb.com/kazimierz-wielki-bigamista/ czyli wiele kochanek. Natomiast mam inne pytanie poboczne czy jako władca był dobry według Was względem polityki zagranicznej?

    OdpowiedzUsuń