14 lut 2010

Uppsala , Sztokholm - notatki z podróży




Podróż do Szwecji - już z okna samolotu pejzaż jest inny. Biel przepleciona granatowo-czarnymi sylwetami świerkowych lasów. Jadę na Północ, w moich planach jest Uppsala Wikingów i nowoczesny Sztokholm. Czuję, że to kraj inny niż te wszystkie które znam, w Europie, Ameryce , Azji.
Na lotnisku obok ludowych, drewnianych , barwnych koników dalahast proste formy szwedzkiego wzornictwa. To prawdziwy fenomen, w ciągu dwóch dni zobaczyłam tyle pomysłowych przedmiotów, które mają ułatwić nawet najbardziej trywialne czynności. Szwedzcy projektanci spędzają długie zimy na wymyślaniu kolejnych udogodnień, wszystko w duchu prostoty i pragmatyzmu.
Chciałam zobaczyć łyżwiarzy w sercu miasta, jak u Breughla, i szwedzki design. Łodzie i kurhany Wikingów. Pałace królewskie monarchów znanych z powściągliwości.
Potwierdza się obiegowa opinia o kraju: równouprawnienie panuje na każdym kroku. Skład pociągu do Uppsali, ogromną , kilkusetmetrową maszynę prowadzi kobieta,w ogienku widać filigranową blondynkę. Wsiadam bez obaw.
Uppsala dosłownie po kilkunastu minutach . Czas dla Szwedów płynie inaczej- dopiero co mówiono mi, że pociag jedzie kilkadziesiąt minut. Generalnie określenie , że Szwedzi nie spieszą się jest truizmem. Żyją w rytmie jakiejś przedziwnej, nordyckiej sjesty.
W Uppsali jest jak w zimowym kurorcie. Promenada, bez samochodów, chłodne, czyste powietrze, ulice przeplecione warkoczem rzek i strumieni. Gotycka katedra jest podobno największa w Skandynawii. Znów świadczy o nordyckiej powściągliwości - cały budynek zmieściłby się do neogotyckiego kościoła parafialnego w Polsce!
Wnętrze wskazuje jeszcze jej rzymsko-katolicką budowę, od pół tysiąclecia przemianowaną na kościół luterański. Bez żadnych ogromnych przebudów, o obrządku luterańskim świadczy praktycznie tylko ustawienie krzeseł, skierowanych do środka. Pragmatycznie! W katedrze - próba chóru. Podobno co siódmy Szwed śpiewa w chórze! Szwecja w końcu dała światu ciemny sopran Brigit Nilsson!


Zastanawiam się jak funkcjonuje to państwo. Chyba wszyscy tu dbają o wszystko. Są absolutnie ekologiczni, do bólu praktyczni, na każdym kroku nastawieni na efekt. Robią na mnie wrażenie te drobne , proste pomysły. Poskładane w harmonijkę białe arkusze papieru zasłaniają okna, w katedrze w jednej z kaplic jest kącik zabaw dla dzieci, a w jednej z galerii eksponowane bez opraw grafiki przymocowane są szpilkami do ścian.
Na moją wyobraźnię działa wspomnienie Grety Garbo, Ingmara Bergmana, Augusta Strinberga. Zobaczyłam okno, za którym mieści się sala obrad Szwedzkiej Akademii.

Widziałam wydobytą z dna morza potężną łódź Vasa, przewrotne świadectwo ogromu ambicji i walki o władzę. Statek powstał na zlecenie króla szwedzkiego Gustawa Adolfa, dla podboju Polski. Zatonął w swoim dziewiczym rejsie , u szwedzkich wybrzeży w 1628 roku. Może niedobrze wyliczono wyporność łodzi, przebogato zdobionej rzeźbami bóstw morskich? Lew Bałtyku, figura dziobowa symbolizująca szwedzkiego monarchę miała odstraszać polskich wrogów, ale zamiast grozy budziła tylko wspomnienie śmiałego planu. Przez trzysta lat przeleżał w morskim piasku.
Na zakończenie - ja, osobiście, na łyżwach podbiłam sztokholmskie lodowisko! Było brawurowo! Teraz czas na kulig!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz