Sen Trzech Króli





Sen Trzech Króli -to chyba najpiękniejsze i najmniej oczywiste przedstawienie sceny z Objawienia Pańskiego.

Jest niewielkie, zajmuje fragment kapitelu kolumny w katedrze w położonym gdzieś w centrum Francji Autun. To miasto leży między Paryżem a Lyonem, na płaskim kawałku ziemi,  w złotym trójkącie sztuki średniowiecznej. W Burgundii i okolicach każde miasto, to wykuta w kamieniu historia Europy blisko tysiąc lat wstecz: to tam leży Sens, Beaune, Paray-le-Monial z ich wspaniałymi katedrami, klasztorami, kościołami.


Zwykle poznajemy ich podczas wędrówki, odzianych w ciężkie, zdobione stroje. Połyskują atlasy, purpury układają się w miękkie draperie. Bogato wyszywane płaszcze opadają im z ramion, trzewiki grzęzną w miękkiej ziemi. Ida w orszaku, z dromaderami, spoglądając w niebo. Albo klęczą już w stajence, ze złotem, kadziłem, mirrą...

A tutaj - trzej królowie nadzy, w łóżku. Postaci wpisane są w dostępną przestrzeń, ścieśnione we wspólnym łożu. Dzielą wspólną narzutę, a dwóch z nich być może łączy wspólny sen, który ma przynieść podpowiedzi dla jawy.

A gdyby tak patrzeć na tę rzeźbę oczyma współczesnymi, zdejmując patynę blisko dziewięciu wieków, które minęły od czasu, gdy w kamieniu wykuwał je Gislebertus, bodaj najwybitniejszy rzeźbiarz swoich czasów?
 
To średniowieczne przedstawienie, w sumie tak odrealnione, mogłoby być współcześnie "memem". 
To przepiękna rzeźba, a sztuka średniowiecza, z jej skłonnością do syntezy  wspaniale poddaje się współczesnemu spojrzeniu.

Scena wkomponowana jest w rygor architektury, jako jedna z wielu wypełniających dostępne kapitele. Wpisuje się w prowadzącą wiernych narracjeę katedralnej Biblii Pauperum.

Trzej Królowie leżą pod wspólną narzutą. Prawie nadzy. Zdradza to odkryta ręka jednego z nich. 

Gdzie te wszystkie altembasy, adamaszki, brokaty?  Króla przecież najłatwiej rozpoznać po wizerunku, po didaskaliach, po "oprawie".  
Poza tym wiemy dobrze, że nic nie różni jego królewskiej mości od pierwszego z rzędu poddanego.

Skąd taka licencia poetica burgundzkiego rzeźbiarza?

Oczywiście królowie leżą bez podtekstów, ale czemu Gislebertus rozebrał ich i położył obok siebie? Może to dlatego, że trudno o inną sytuację, gdy tak doskonale jak we śnie realizuje się postulat równości? 

Na jawie nikt nie jest w pełni równy. W snach natomiast każdemu może przydarzyć się to samo. Niezależnie czy jest królem czy żebrakiem.

Jedynie korony nałożone na królewskie głowy pozwalają ich zidentyfikować.
Chyba nic wygodniejszego niż sen w koronie. Trzy diademy na wspólnej poduszce. Nie ma zatem wątpliwości, kim są ci panowie, którzy najpewniej przez czas wędrówki dzielą łoże i los.

Dwóch królów śpi na razie spokojnym snem. Ułożeni w niewielkiej przestrzeni, w łożu wkomponowanym w kształt kapitelu. 

Przytuleni policzkami, bardzo blisko; naturalnie ich sen jest niewinny.
Braterstwo we śnie, który w tym wypadku, za sprawą objawiającego się anioła nadaje im wspólnotę doświadczeń.

Jest metafizycznie.

Mam wrażenie, że wszystkie biblijne anioły unikały cielesnego kontaktu.

Bezdotykowo zsyłały myśli i inspiracje. Myśli i słowa przeszywały przestrzeń złotą nicią, teksty z filakterii trafiały prosto do serc i umysłów spotykanych osób. Tak to pokazywali malarze prawie wszystkich czasów. Rozpisana myśl jak złota strzała przeszywa scenę Zwiastowania Simone Martiniego,  
Wszystko działo się zdalnie.  anioły nie dotykały swoich bohaterów.

Nie znam się na ceremoniałach, ale przecież królowie byli najmniej "fizycznymi" postaciami na świecie. Króla nie można było tak po prostu dotknąć.

Tymczasem tu noc trzeciego z królów przerywa anioł, który dosłownie wkracza w realną sferę. Po prostu delikatnie dotyka palcem królewskiej dłoni- w tak prostym, ludzkim geście.

Oczy króla szeroko otwarte. Może to demon bezsenności, może jasna noc, może to ta gwiazda, która temu jednemu nie pozwala spać kamiennym snem.

Król nie patrzy jeszcze tam, gdzie powinien- w kierunku wskazywanym przez anioła.
Może jednak, zbudzony tym nieziemskim dotknięciem, widzi już na jawie to, o czym śnią dwaj pozostali? Bo choć najwyraźniej przesłania tego doświadczają w różny sposób, ich udział w historii będzie jednakowy. Rozróżnimy ich za sprawą darów niesionych Nowonarodzonemu. 

Królowie postawieni są wobec konkretnego zadania - iść, oddać pokłon, a potem, broń Boże, nie wracać tą samą drogą, by nie zdradzić Herodowi  miejsca narodzin Jezusa.

Mają dodać bogatego sznytu wydarzeniom ze skromnej groty. Nadać im stosowną rangę.

Dlatego chyba tutaj, na kapitelu w Autun, występują jako królowie, a nie magowie czy astronomowie, jak mówiła Ewangelia według św. Mateusza.  

W średniowieczu z pewnością był to kontekst polityczny, dla ukazania świeckiej władzy w pokłonie przed nowonarodzonym Jezusem. 

Ponadczasowo natomiast to piękna opowieść o pokorze, o tym, co w misji Trzech Królów było najważniejsze: pokłonienie się Dzieciątku, rezygnacji ze swojej wyższości. Stąd może nagość, jako wyraz pełnej równości?

Jakie to ponadczasowe - odniesienie do osób, które swoją obecnością mają świadczyć o znaczeniu. Oto słynne postaci pojawią się wkrótce przy żłóbku. Ale zwykle takie osobowości nikną w mrokach dziejów, tymczasem królowie wędrujący za gwiazdą ku jakiejś opuszczonej grocie pod Betlejem wykuli swoje miejsce w historii. 
Zatrzymał to w dziejach sztuki także mistrz Gislebertus w Autun.

W dziele tajemniczym, pięknym i inspirującym.

Justyna Napiórkowska

Reprodukcja: Sen Trzech Króli, Gislebertus, Autun, fotografia Creative Commons

Komentarze

  1. rzeczywiście intrygująca rzeźba. Ale z pewnością przykuwa uwagę.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pejzaż z upadkiem Ikara wg Bruegela

Rogier van der Weyden - Zdjęcie z krzyża

Peter Paul Rubens, Zdjęcie z krzyża. Antwerpia