8 kwi 2014

Rafael Santi


6 kwietnia 1520 roku przypadał Wielki Piątek. Tego dnia w swoim domu, po dniu spędzonym w malignie zmarł młody, uwielbiany malarz Rafael Santi.

Rafaello urodził się także w Wielki Piątek, być może także 6 kwietnia, zaledwie 37 lat wcześniej. Jak pisał Vasari, przyszedł na świat o 3 w nocy, w domu malarza Giovanniego i córki kupca, Marii. W przepięknym, zawieszonym na skale wśród gór włoskim Urbino.

W 1520 roku, po śmierci malarza w pracowni Rafaela został podobno obraz, który można uznać za jeden z najpiękniejszych kobiecych portretów w historii malarstwa. La Fornarina - portret Marguerity Luti.

Marguerita była córką piekarza, rzymskiego fornaio z ubogiej dzielnicy Trastevere. Musiała być wyjątkowa. Zachwyciła księcia malarzy, dystyngowanego i bardzo cenionego Rafaela. Artystę z dworów możnych, malarza ze stanz papieskich. Ciemnooka Marguerita, dziewczyna z ludu.

Taki portret musiał wymagać dużo odwagi. Fornarina jest naga. Jej piersi nie zasłania muślinowa woalka. Jej policzki są różowe. Oczy błyszczące. Dłonie zmysłowo ułożone. Nie ma wątpliwości, jakie uczucia ich łączą. Malarz w tle umieścił krzew mirtu, rośliny poświęconej bogini miłości, Wenus. Ten portret to hymn dla miłości.

Fornarina jest piękna i młoda. Prawdopodobnie bardzo zakochana w zdolnym i uwielbianym malarzu. Może nieśmiała, a może prowokująca. I trawiona chorobą. Na jej piersi rozpoznać podobno można znaki guza.

To dyskretny, cichy znak, który lekko narusza tę intymną atmosferę na obrazie. Drobiazg, który burzy grę zmysłów między malarzem i jego modelką.

Znak przemijania, cień rzucony na piękno.

To jednak okazało się wieczne. Dziś można spojrzeć w twarz Fornariny w Palazzo Barberini w Rzymie. W jasnej sali. Bez tłumów. W muzealnej ciszy.

Justyna Napiorkowska, historyk sztuki i europeista, prowadzi Galerię Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Warszawie, Poznaniu i Brukseli, autorka "O sztuce", Bloga Roku 2010 w dziedzinie Kultury

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz