Spoglądam wstecz i dokonuję podsumowania. Po niebywale aktywnym roku nadeszło oględnie mówiąc dynamiczne zakończenie. Grudzień naprawdę uciekał mi w kolejnych kartkach z kalendarza. Jedno z moich postanowień noworocznych- to nadrobić czasową nieobecność na blogu :).
Podejmuję się tego z przyjemnością.
Nowy Rok przywitałam w sercu śnieżnego parku krajobrazowego, w otulinie małopolskiego przełomu Wisły - w samym sercu Kazimierza Dolnego. Ognie sztuczne i rozświetlona nad miastem na Wzgórzu Krzyży gwiazda sprawiły, że na pokrytym śniegiem rynku można było poczuć się jak w cudownej, mieniącej barwami szkatułce. Szampan smakował znakomicie i trzymał dobrą temperaturę :)
Śnieg i mróz dekorujące pejzaż białą koronką pozwoliły poczuć się naprawdę wyjątkowo - na konnym "spacerze" wśród wąwozów w noworoczny, bardzo późny poranek, na trekkingu w cudownym Męćmierzu i w końcu na nartach na okolicznych stokach Celejowa.
Jakby tego było mało- na zaśnieżonych ścieżkach drogę przebiegały mi bażanty ( dopiero na śniegu okazuje się jak barwne i piękne), lisy i unoszące się w biegu sarny.
Nowy Rok przywitałam w sercu śnieżnego parku krajobrazowego, w otulinie małopolskiego przełomu Wisły - w samym sercu Kazimierza Dolnego. Ognie sztuczne i rozświetlona nad miastem na Wzgórzu Krzyży gwiazda sprawiły, że na pokrytym śniegiem rynku można było poczuć się jak w cudownej, mieniącej barwami szkatułce. Szampan smakował znakomicie i trzymał dobrą temperaturę :)
Śnieg i mróz dekorujące pejzaż białą koronką pozwoliły poczuć się naprawdę wyjątkowo - na konnym "spacerze" wśród wąwozów w noworoczny, bardzo późny poranek, na trekkingu w cudownym Męćmierzu i w końcu na nartach na okolicznych stokach Celejowa.
Jakby tego było mało- na zaśnieżonych ścieżkach drogę przebiegały mi bażanty ( dopiero na śniegu okazuje się jak barwne i piękne), lisy i unoszące się w biegu sarny.
Kazimierz Dolny ciągle odkrywa przede mną swoje tajemnice - tym razem dowiedziałam się o epizodzie z 9 września 1939 roku - tego dnia do brzegu Wisły pod Kazimierzem dotarły na statku ukrywane arrasy wawelskie. Dalsza ich droga prowadziła do Kanady , skąd wróciły do kraju po wojnie. Kazimierz jest jak skarbiec przechowujący choć przez chwilę prawdziwe bogactwo narodowe. Kiedyś była to obfitość zbóż z zasobnych nadwiślańskich spichlerzy, 9 września klejnoty dziedzictwa narodowego.
To dumna przeszłość, a jaka będzie najbliższa przyszłość? Dla mnie ekscytująca - bo Nowy Rok otwieram perspektywą arcyciekawych wystaw- Van Gogha w Londynie, fowistów w Paryżu i może jeszcze Fridy Kahlo w Brukseli.
A na ten temat - już wkrótce! Obiecuję!
To dumna przeszłość, a jaka będzie najbliższa przyszłość? Dla mnie ekscytująca - bo Nowy Rok otwieram perspektywą arcyciekawych wystaw- Van Gogha w Londynie, fowistów w Paryżu i może jeszcze Fridy Kahlo w Brukseli.
A na ten temat - już wkrótce! Obiecuję!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz