24 kwi 2009

Bruksela

W Brukseli mam kilka swoich miejsc.

Lubię zajrzeć na Grand Sablon, gdzie eleganccy Brukselczycy przy kawie na słonecznym placu komentują wydarzenia tygodnia ( o ile wypada akurat jeden z tych nielicznych słonecznych dni w Brukseli ).

W sobotni albo niedzielny poranek odwiedzam Place Jeu de Balle, jak wskazuje nazwa niegdyś plac do gry w piłke, dziś mekka antykwariuszy. Między stoiskami z antykami, starymi książkami, kompletami mebli ,gdzie Empire sąsiaduje z Ludwikiem XV i rzadziej z Bidermeierem przechadzają się o świcie marszandzi w welurowych marynarkach i rozgladają za cennym przedmiotem wśród tysięcznych drobiazgów. Jak cierpliwi poławiacze pereł, szukają na marche' aux puces szlachetnego blasku precjozów z historią.

Wchodzę do kościoła, gdzie skromna płyta przypomina, że to tu spoczywa Pieter Breughel Starszy. Ciekawe, że prawie zawsze kiedy tam byłam, pod umieszczoną na ścianie kaplicy płytą leżały pojedyńcze kwiaty. Najwyraźniej są ludzie , dla których to malarstwo jest tak ważne, że nie ograniczają się do przeglądania albumów i zasobów Królewskich Muzeów, ale pielgrzymkują śladami mistrza, oddając mu tym hołd.

Tym razem moja podróż do Brukseli związana jest też z ArtBrussels, spotkaniem ludzi sztuki. Spróbuję wkrótce zrecenzować Państwu to , co zobaczę.

P.S. Bruksela wypełnia swoje statystyki pogodowe - pada deszcz ! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz