Ten ogród znajdował się podobno w Siedlcu pod Krakowem.
To tam, w otoczeniu przyrody, artysta spędzał radosny- jak łatwo sobie wyobrazić - czas z rodziną.
Jako wspomnienie tego lata powstało ogromne, ponad dwumetrowe płótno. Obraz niejednoznaczny, tajemniczy i po prostu piękny. "Dziwny ogród" Józefa Mehoffera przyniósł autorowi zasłużone uznanie. Pokazywany na wystawach na świecie, dziś znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Jeśli zapytamy kogoś nie widzącego w tej chwili tego płótna, to z dużą pewnością, opisując je z pamięci wspomni suknię w kolorze chabrów i rozświetlone słonecznym blaskiem ciało chłopczyka w pierwszym planie. Ale przede wszystkim - ważkę, której secesyjny kształt przełamuje malarską umowność, w dużej mierze uzasadniając tytuł obrazu.
W sposób właściwy sztuce właśnie na tym obrazie zatrzymuje Mehoffer ulotność lata 1902 roku. To wtedy wówczas bardzo doceniany i chyba po prostu szczęśliwy malarz zaczął malować "Dziwny ogród".
Zacienioną ścieżką, wśród ciążących od owoców secesyjnie wygiętych gałęzi wędruje niosąc ciężkie, kwiaty malw synek artysty. Obok lekko uśmiechnięta żona Mehoffera- Jadwiga Janakowska. Z tyłu opiekunka.
Wzdłuż ścieżki ciągną się zaś girlandy kwiatów, wyznaczając doświetloną promieniami słonecznymi ścieżkę, ale i odrealniając tę naturalną scenerię.
Wzdłuż ścieżki ciągną się zaś girlandy kwiatów, wyznaczając doświetloną promieniami słonecznymi ścieżkę, ale i odrealniając tę naturalną scenerię.
Ten obraz to nie tylko przedstawienie pełni lata - tak obfitującego w owoce i bujną zieleń. Zdaje się być także świadectwem efemerycznego poczucia szczęścia. Zatrzymanego w oczach obrazu z chwili, która przynosi poczucie pełni, w otoczeniu tego cudownego urodzaju. Ogród po prostu staje się... rajem.
A zatem - oto przedstawienie najbliższych malarzowi osób w Arkadii, jaką stanowił tego lata dla nich Siedlec. Obraz może być odczytywany po prostu jako portret ukochanej rodziny artysty, ale także jak pean opiewający urodę lata.
Dziwny, rzeczywiście dziwny ten ogród. Tajemniczy, na poły realny, na poły wyobrażony.
Ważka pojawiająca się w górnej części płótna stanowić może według czujnych badaczy odniesienie do postaci samego autora. Jest wpięta jak brosza, zarysowany kontur jej skrzydeł przypomina obramienia pracę złotnika. Forma jej przedstawienia jest tak inna niż malarskie ujęcie ogrodu; przywodzi na myśl witraże, w których Mehoffer był mistrzem.
Przyznam, że mi trudniej jest uwierzyć w ukrytą formę symbolicznego "autoportretu", ale "cytat" z lubianej techniki mistrza wydaje mi się jak najbardziej możliwy.
Myślę jednak raczej po prostu o tych ulotnych chwilach, gdy w środku upalnego popołudnia pojawia się gdzieś nagle, w polu naszego widzenia ważka; zbliża się, unosi nad trawami, a po chwili po prostu znika.
Ot, ulotność zmaterializowana, a tu zatrzymana w kadrze malarskiej kompozycji.
Przyznam, że mi trudniej jest uwierzyć w ukrytą formę symbolicznego "autoportretu", ale "cytat" z lubianej techniki mistrza wydaje mi się jak najbardziej możliwy.
Myślę jednak raczej po prostu o tych ulotnych chwilach, gdy w środku upalnego popołudnia pojawia się gdzieś nagle, w polu naszego widzenia ważka; zbliża się, unosi nad trawami, a po chwili po prostu znika.
Ot, ulotność zmaterializowana, a tu zatrzymana w kadrze malarskiej kompozycji.
Kiedy przyglądałam się reprodukcjom, zastanawiałam się z jakich obrazów znam ogrody w pełni rozkwitu...Jest ich wiele, jednak ten wspaniały obraz skojarzył mi się z innym, o którym pisałam jakiś czas temu na blogu. Pomyślałam- trochę niespodziewanie- o Madonnie z Paczółtowic.
Z ciekawości zajrzałam na mapę. Okazało się, że Paczółtowice leżą zaledwie 5 kilometrów od Siedlca... Ale ten zagęszczony kobierzec zieleni, ta wspólna tonacja, to multum kwiatów i owoców... Co prawda uformowane są zupełnie inaczej, bo inaczej w malarstwie myślał malarz średniowieczny i twórca młodopolski...jednak - tyle tu wspólnych wątków.
Wędrówki internetowe zaprowadzają nas niekiedy w niespodziewane rewiry. Niekiedy, tworzą się w ten sposób niespodziewane asocjacie.
Wspólnota tematu- po prostu macierzyństwa, sąsiadujące położenie miejscowości, z którymi związane są te dwa obrazy, w końcu gorliwa chęć odtworzenia ogrodów - tak bujnych i tak obfitujących w owoce...są po prostu zastanawiające.
Czy Józef Mehoffer mógł zainspirować się obrazem z Paczółtowic? Cóż, może to tylko luźne skojarzenie.
Czy Józef Mehoffer mógł zainspirować się obrazem z Paczółtowic? Cóż, może to tylko luźne skojarzenie.
A może ten "Dziwny ogród" Mehoffera jest także po prostu zaproszeniem do ogrodu?
Jego kompozycja sprawia, że z łatwością wnikamy w tę niezwykłą przestrzeń, w której nagle, gdzieś nad głową, na ułamek sekundy pojawi się ważka.
Tak zjawiskowo niezwykła, mieniąca się kolorami.
Świadcząca o cudowności świata.
Dziwny ogród. Jak witraż obramiony ornamentem z kwiatów, owoców i meandrujących gałęzi.
Po prostu mały wycinek cudownego świata.
Jego kompozycja sprawia, że z łatwością wnikamy w tę niezwykłą przestrzeń, w której nagle, gdzieś nad głową, na ułamek sekundy pojawi się ważka.
Tak zjawiskowo niezwykła, mieniąca się kolorami.
Świadcząca o cudowności świata.
Dziwny ogród. Jak witraż obramiony ornamentem z kwiatów, owoców i meandrujących gałęzi.
Po prostu mały wycinek cudownego świata.
Justyna Napiórkowska
Mnie najbardziej frapuje ten niesamowity sznur z kwiatów co odcina w zieleni swą wielokwiatowością ścieżkę. Jakże trudno uchwycić w słowach to piękno i eksplozję życia wciśnięte w każdy kwiat, każde źdźbło traw ,każdą gałąź drzew, każdy owoc które zatykają nas tą feerią kolorów, prawie zapachów. A do tego jeszcze ta kosmitka -ważka. Cudowny obraz
OdpowiedzUsuńWłaśnie :)
UsuńDla mnie postać dziecka jest nierealna i nieziemska. Zestawienie nagości i świetlistości ciała dziecka z ciemną barwą stroju matki i głębią ogrodu. To jak zestawienie dwóch światów. Tego sprzed dnia kiedy pojawił się grzech i tej naturalnej niewinności w kątrze do świata realnego, w ciemnych barwach i matki związanej jego konwenansami które symbolizuje ciemny i szczelny strój.
OdpowiedzUsuń