9 maj 2012

Dawid Michała Anioła




Jestem w samolocie. Oddala się ode mnie Florencja, przybliża Bruksela i zaraz Warszawa. Ale Dawida mam, jak ktoś powiedział – „pod powiekami”. I niech tam zostanie. 

Jestem lekko onieśmielona tym, co o Michale Aniele powiedziano przez pięć stuleci. Wybaczcie, zwłaszcza wszyscy michelangeliści... Bo z drugiej strony chcę zrozumieć. Chcę wniknąć w tę duszę, którą Michał Anioł tchnął w kawałek karraryjskiego marmuru. Zmierzyć się z arcydziełem, które jest jak centrum artystycznego wszechświata.

1000000 Dawidów

We Florencji  jest ich kilku. Plus kilka milionów różnych mas plastycznych, produktu ChRL, z fabryk podflorenckiego Prato, na każdy budżet, nie na każdą estetykę.  Małe dziwne figurki ulepione z jakiejś modeliny. Mrowie Dawidów, gwałt dokonany przez turystyczny rynek na arcydziele.

Ale we Florencji ważne są tylko dwa spotkania z Dawidem. To jedno na Piazza della Signoria, gdzie znalazł się według zamysłów republikańskich zarządców miasta. Po to, by samą swoją postawą sprawić, że młoda republika okrzepnie, a jej sława i moc sięgnie daleko. Dlatego w 1501 roku Dawid powstał.
  
To drugie miejsce- to oczywiście Akademia, tam gdzie zadaszenie chroni biały marmur przed deszczem, chłodem, chmurami spalin z motorini.

Spacer przez miasto stopniuje napięcie. Dawida zna każdy, więc można się nie spodziewać, że cokolwiek zaskoczy. Format? Detale? Anegdoty?

Wycieczki nastolatków.  Ci dają sobie chwilę pensjonarskiego chichotania à propos nagości. Wycieczki dorosłych. Umęczeni wędrówką za parasolem przewodnika, wśród meandrujących ulic Florencji. Z uwagą obserwują, z nadzieją słuchają. Może przewodnik tak poprowadzi historyczną narrację, że uda się zrozumieć nie tylko czym była ta rzeźba dla Florentczyków renesansu, ale co sprawia, że jest arcydziełem dla nas dzisiaj.  

Droga do Dawida

Każdy szuka swojego sposobu na Dawida.  Niektórzy mierzą się z Dawidem sprowadzonym do roli gadżetu. Turystycznej maskotki Florencji. Pamiątki po postawienia na regale. Co w nim w końcu jest? Dlaczego zachwyca? O tym geniuszu rozmawiamy z Alberto, Florentczykiem. młodym muzykiem. Za Michała Anioła oddałby duszę. 

I ja szukałam autentycznego Dawida. Do oglądania go musiałam jednak dorosnąć. Przechodząc przez różne fazy. Tą techniczną, zachwytu nad doskonałością Michał Anioła, i tą pensjonarską, gdy późną nocą rowerami wracaliśmy z wieczorów salsy podczas florenckich studiów.

Po drodze musiałam poznać, choć fasadowo (bo bardziej -nawet w ciągu wnikliwych studiów się nie da) historię sztuki. Od Etrusków po Manzù.
Ale też, bardziej oczywiste -zobaczyć bozzetta Michała Anioła z via Ghibellina. Wieźniów z via Ricasoli. Jutrzenkę i Noc z Kaplic Medycejskich. Arcydzieła Michała Anioła w Rzymie. Jego Madonny i Chrystusów. Trzy Piety. Wspinać się po schodach do San Piero in Vincoli. Mieć zawrót głowy w Sykstynie. Oglądać tondo w Uffizi.  I jeszcze więcej. Czytać jego listy. We florenckim muzeum zobaczyć jego trzewiki. Nie uwierzycie, jak małą stopę miał Michał Anioł! Czy do tego samego ciała przynależały ręce, które z taką siłą rzeźbiły?

To wszystko zrobiłam, ale wciąż Dawid była dla mnie jakiś niedostępny. Doskonale chłodny, marmurowy, nietknięty. Zamknięty w historii. Cudowny relikt przeszłości.  Zachwycający, ale nie zmieniający życia, myślenia, emocji. Tak, musiałam do niego dorosnąć.    

Teraz na Dawida patrzę chyba trochę inaczej. Tak, że nie przeszkadza mi tłum, szum, upał. Niekiedy chłodny cień. Niekiedy uporczywie nieopuszczający nas deszcz. Las rąk z aparatami fotograficznymi. Kolejka, prześwietlanie bagaży. Aranżacja Akademii, trochę dziwna, trochę niedoskonała, też nie przeszkadza. Tam spotkanie z Dawidem jest niespodziewane, po wyjściu z sali z bizantyjskim, z obrazami czasów złotego tła. Jeden z profesorów florenckiej Akademii opowiadał mi wczoraj, że na dachu jest tajemne przejście, z którego można spojrzeć na Dawida z góry, przez oculus. Tak też bym chciała.

Niewinny Dawid Donatella 

Może Michał Anioł  znał Dawida Donatellego rzeźbionego dla katedry? Dawida chrześcijańskiego, subtelnego i delikatnego, takiego, który nawet pokonując Goliata, musiał robić to z donateliańską gracją. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam portret Donatella, wg Vasariego. Zawsze myślałam, że Donatello miał urodę beniaminka, jak postaci z niektórych jego rzeźb, a tymczasem był jak większość rzeźbiarzy- brodaty, z grubsza ciosany, z wyrazistymi rysami.


Dawid Donatella jest dla mnie tyle piękny, co podejrzany. Czy ten chłopiec w nienagannym stroju mógł naprawdę pokonać Goliata, nad którego głową się pręży? Nie wierzę. U Donatella czarną, biblijną robotę musiał wykonać ktoś inny.  Robię śledztwo.  Dlaczego ten Dawid nie nosi śladów walki? Ubrany nienagannie, gładka twarz, włosy niezmierzwione. Donatello postarał się o każdy szew jego stroju, o każdą plisę. Żadnych porwanych szat, żadnych plam. Dawid gładki, miękki, dolce. Niewinny. Nie, on nie popełnił tego biblijnego morderstwa. Przecież nawet jeśli cel był szczytny, to zadaniem Dawida było przecież po prostu zabić Goliata.    

Czekając na...Goliata!

A jaki jest Dawid Michała Anioła? Na Piazza della Signoria stoi wśród postaci ze świata palestry. Atleci z siłowni. O rażącej nagości. Po lewej- Neptun z kratka muskułów na brzuchu. Mocne ramiona, średnio inteligentna twarz. Typowy zestaw. Po prawej – Herkules pochylony nad Kakusem. Celowo barbarzyński, totalnie nieokrzesany. Żenujący wysiłek Baccio Bandinellego, konkurenta Michała Anioła. Rzeźbiarski gwóźdź do trumny. Świadectwo, że Bandirelli nie zrozumiał nic ze swoich czasów i z sąsiedztwa geniuszu. Gdyby zrozumiał, potajemnie nocą sam kamieniem zniszczyłby swoją rzeźbę.  

Dawid Michała Anioła jest zupełnie inny. Też nagi, ale jakby ubrany. Stoi, jakby na coś czekał, w czasie niezobowiązującej włoskiej chiacchiery, rozmowy, w lekkim kontrrapoście.

Wiemy, że kontrapost wymusiły na Michale Aniele ograniczenia materiału. Dostał podobno blok marmuru, którego inni nie chcieli. Taka legenda- u narodzin arcydzieła były pewne braki.

Ale w tej niby luźnej postawie Dawida jest tak potężne napięcie. Dawid spogląda z uwagą. Żyły pulsują. Napięcie na szyi. W dłoni ściska kamień. Za chwilę zbierze się w sobie i przejdzie do ataku. Rozsądnego. Zaplanowanego. Zwycięskiego. Taki jest Dawid Michała Anioła. Postawiony przed wielkim zadaniem. Pracujący na ten biblijny, spektakularny sukces. Uważny. Skupiony. Pełen mocy. Taki, który nie popełni błędu, który mierzy siły na zamiary.

Patron dla tych, co chcą podbić świat. 


Justyna Napiórkowska
www.osztuce.blogspot.com

6 komentarzy:

  1. piekny tekst!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko ok, ale to zdjątko to nie jest "Dawid" Donatella.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale to też jest Dawid Donatella. Tak zwany marmurowy Dawid Donatella, w odróżnieniu od brązowego, bardziej znanego Dawida Donatella. Także w Bargello we Florencji.

      Usuń
  3. Niesamowite! Za kilka dni wybieram sie do Toskanii, od jakiegos czasu szukam roznych informacji o tym miejscu a tu w jednym blogu mam i Florencje i Siene i Pize i Dawida i Galerie Uffizi:) Bardzo cenne, ciekawe informacje...dziekuje:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Udręka i ekstaza" - niby nie, ale może jednak - tak?

    OdpowiedzUsuń