2 lut 2014

Bellini - Ofiarowanie w świątyni


W Fondazionie Querini Stampalia w Wenecji, w niewielkiej, amfiladowej sali na pierwszym piętrze, na sztalugach stoi pewien średniej wielkości obraz.

Eksponowany jest nietypowo jak na muzeum i na tej klasy obiekt. Zasługiwałby na kordon zabezpieczeń. Boks przeciw kradzieży, szybę antywłamaniową. A tymczasem stoi jak w pracowni malarza, jego autora, Giovanniego Belliniego, na sztalugach.
Przed nim stoją zapatrzone dwie, trzy osoby. Można dojść dość blisko. Sala naprawdę jest malutka, podobnie jak to muzeum, dość kameralne.

Giovanni Bellini, Ofiarowanie w świątyni, foto: Justyna Napiórkowska

"Ofiarowanie w świątyni" Giovanniego Belliniego to arcydzieło młodego malarza z przełomu XV i XVI wieku.

Kiedy tam byłam w Wenecji była akurat aqua alta. Morska, szmaragdowa woda wsączała się wszędzie- na place, do przedsionków, w korytarze na parterach budynków. Przez wodę trzeba było brodzić także w tym pałacu rodziny Querinich.

Dopiero na pierwszym piętrze, na piano nobile można było zapomnieć o tym powszechnym kataklizmie wody, który nieustannie nawiedza miasto.

Ale przed tym obrazem można o tym łatwo zapomnieć. Można po prostu stanąć naprzeciw i na chwilę zaniemówić z wrażenia.


Jest przepiękny, o cudownej, bogatej palecie kolorystycznej. Scena jest tłumna, a jednocześnie intymna. Tajemnicza i dwuznaczna. Grupa postaci oddzielona marmurowym pulpitem, który ma sugerować wnętrze świątyni.

Kim są uczestnicy? To Maria z Józefem ofiarujący Dzieciątko w świątyni. Tradycja chce, by czynić tak czterdziestego dnia po narodzinach. Józefowi i Marii towarzyszy najpewniej prorokini Anna i Symeon- jedni z pierwszych świadków boskości Jezusa. Symeon miał mieć 112 lat i żył cierpliwie oczekując na spełnienie boskiej obietnicy, że nie umrze, dopóki nie zobaczy Mesjasza. Przynajmniej tak mówi św. Łukasz i Protoewangelia Jakuba.

A prywatnie- ta kameralna scena to portret rodzinny wielkich malarzy.

U Belliniego Symeon ma według niektórych rysy ojca Giovaniego, Jacopo, także malarza. Kobiety po lewej to może jego matka lub żona- Ginevra i siostra Nicolosia. Po prawej- szwagier- wielki Andrea Mantegna. Pojawia się tu nieprzypadkowo. Ten obraz Belliniego jest bowiem łudząco podobny do arcydzieła starszego Andrei Mantegni, dzisiaj pokazywanego w Gemäldegalerie w Berlinie. Więcej, nawet podpis na desce obrazu Belliniego na odwrociu mówi "Andrea Mantegna". Może po prostu miała to być kopia, ale dzięki swojemu talentowi Bellini stworzył obraz ubiegający się o swoją autonomię. Jest tu inna tonacja, dzięki cudownej, weneckiej palecie czerwieni i purpur.

  Andrea Mantegna, Ofiarowanie w świątyni, 1455

Moją uwagę zwróciły rozbiegane spojrzenia. Każda z postaci patrzy gdzie indziej. Jakby w tej scenie rozgrywało się kilka równoległych opowieści, w których poszczególne postaci na swój sposób przeżywają to co się dzieje. Te spojrzenia budują całą dynamikę tej pozornie statycznej sceny.

To w spojrzeniach kryją się dziesiątki odczuć.

Radość. Uwaga. Troska i niepokój.

Marmurowy blat przypominać ma jeszcze jedno- rzymskie grobowce. A zatem zawiera dyskretną zapowiedź śmierci, już u zarania życia.

Tylko jedna postać spogląda wprost na widza. To poważny młodzieniec z prawej strony kompozycji. Najpewniej sam autor, Giovanni Bellini.






Justyna Napiórkowska, historyk sztuki i europeista.
w Warszawie, Poznaniu i Brukseli. 
Blog "O sztuce" został  Blogiem Roku 2010 w dziedzinie Kultury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz